czwartek, 7 listopada 2019

Meryemana w Turcji - tam gdzie spędziła jesień życia Matka Boża.

"Która perły masz od królów, złoto od rycerzy,
W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy"
Jan Lechoń

Turcja jest prawdziwym Sezamem skarbów historii i ma takie miejsca na swej mapie, gdzie dzieje świata przeplatają się z religią, legendami i zachwytem historyków, biblistów, archeologów i turystów.
Takim miejscem są okolice miasta Selçuk, gdzie znajduje się miejsce pochówku św. Jana Ewangelisty, słynny Efez, grota Siedmiu Braci Śpiących i Dom Maryi Dziewicy w Meryemana (tur. Maria Dziewica). Wszystkie te miejsca są oddalone od siebie kilka kilometrów.
Efez nieopodal
Selçuk
Grota Siedmiu Braci Śpiących.

Pomnik Matki Bożej nieopodal Meryemana.
Selçuk, ruiny świątyni Artemidy i bizantyńska twierdza na wzgórzu Ayasuluk.
Trudno jest opisać  wszystkie te miejsca jednocześnie ponieważ jest tu tyle ciekawostek, dat, historii, zabytków, że powstałaby z tego wielka księga a nie post na potrzeby mojego bloga.
Pominę w tej opowieści wizytę w Efezie i Grocie Siedmiu Braci Śpiących, zostawiam ją na inny raz.

niedziela, 13 października 2019

Zielenogradsk w Rosji - nadbałtycki kurort o kocim wdzięku.

      "Morze aż śmiesznie piękne, nieprawdopodobne,
      Zupełnie nieprawdziwe, wprost niedopuszczalne:
      Tak ciemnofijołkowe szalonym szczęściem triumfalne".
        Leopold Staff

Na zwiedzenie  Obwodu Kaliningradzkiego miałam chętkę od bardzo dawna, ale cena wizy jakoś tak mnie zniechęcała.
Od 1 lipca 2019 roku by wjechać do eksklawy Rosji  potrzebna jest tylko wiza elektroniczna (turystyczna), która jest bezpłatna. Wiza jest ważna przez miesiąc i pozwala na ośmiodniowy pobyt w Obwodzie Kaliningradzkim. Z takiej okazji skrzętnie skorzystałam.
Powinnam zacząć moją opowieść od wizyty w największym mieście - od Kaliningradu, ale do serca przypadły mi nadmorskie miejscowości, szczególnie polubiłam Zielenogradsk / Зеленоградск, Jantarnyj czy też Swietłogorsk.
Nazw prawie każdego miasta w Obwodzie Kaliningradzkim jest kilka, bo na tym terenie swoje wpływy miały trzy kraje - Prusy Wschodnie jako część Królestwa Pruskiego po połączeniu jako Niemcy, Polska, Związek Radziecki, Rosja.
I tak, Zielenogradsk to nazwa nadana 17.06.1947 roku przez Związek Radziecki, wcześniej funkcjonowała nazwa Bałtijsk, Nachimowsk. W czasach pruskich miasto nosiło nazwę Cranz,  zaś polska nazwa to Koronowo.


Na nadbałtyckiej promenadzie w Zielenogradsku
Zielenogradsk nie ucierpiał tak mocno podczas II wojny światowej więc charakterem i atmosferą nadbałtyckiego kurortu, nieprzerwanie od XIX wieku, można się delektować.

poniedziałek, 7 października 2019

Świat fantastyki ulokowany w ksarach i domach Berberów w Tunezji.

"Człowiek cieszy się życiem, kiedy ma swoje miejsce,
kiedy wie, gdzie jest jego miejsce w porządku wszechrzeczy.
Zniszczyć miejsce znaczy zniszczyć człowieka".
"Diuna" Frank Herbert

Tunezyjskie plenery, krajobrazy i oryginalna, niepowtarzalna architektura Berberów - rdzennych mieszkańców Wielkiego Ergu Wschodniego sprawiły, że  George Lukas wybrał Tunezję jako scenerię do serii filmów pt. "Gwiezdne wojny".
Rzeczywiście, Tunezja jest niezwykle malownicza, gdzie turkus morza przeplata się z gajami palmowymi, złotem gór i ciepłem pastelowych barw Sahary. Czy trzeba czegoś więcej by zanurzyć się w koloryt świata?
Bezkres i wielbłądy - zwierzaki kochające przestrzeń i brak pośpiechu.
Polecam każdemu zanurzyć w cieple piasku pustyni. Wtedy można poczuć dotyk delikatności i zarazem siłę i potęgę Natury.
Zabawa wiatru w "malowanie" wydm. 


... a tu zabawa wiatru w bycie rzeźbiarzem.
W zielonym gaju palmowym, miejsce wyjątkowe pośrodku pustyni.
Trudno jest się oprzeć fotografowaniu świtów i zachodów słońca. Banalne, powtarzalne i zarazem niesamowicie piękne. 
Zdjęcia gór chyba nigdy nie oddadzą ich piękna. Trzeba samemu doświadczyć tej niesamowitej korelacji przestrzeni, wiatru, ciszy i skalnych tworów. 
Ajolos, bóg wiatrów potrafi być prawdziwym artystą. 
Gdzieś pod Algierską granicą, Tunezja.
Nie mogłam oprzeć się pokusie zrobienia malutkiego kalejdoskopu zdjęć widoków tunezyjskich.
Nie tylko pan Lukas, ale także inni filmowcy i scenarzyści wybrali krajobrazy Tunezji do ponad 150 filmów!
Tutaj kręcono mi.in. sceny do takich produkcji jak "Angielski pacjent", "Gladiator", "Jezus z Nazaretu", "Piraci" R. Polańskiego, "W pustyni i w puszczy" Gowina Hooda, "Quo vadis", "Żywot Briana", "Poszukiwacze zaginionej arki" Stevena Spilberg'a, "Mały Książę", "Poza prawem", "Czarne Złoto" i oczywiście "Gwiezdne Wojny".

sobota, 21 września 2019

Tunezja - "miasta-ksary-twierdze" zbudowane ze słońca i kamienia.

"Mój dom to moja twierdza"
przysłowie angielskie

Przysłowie angielskie mówiące o tym, że dom jest prywatną twierdzą jak najbardziej pasuje do niektórych berberyjskich miast-domów na południu Tunezji. Choć angielskie znaczenie tego powiedzenia oznacza całkowitą prywatność swoistej mini bazy to w przypadku tunezyjskich budynków na skraju Sahary taka warownia jest jak najbardziej dosłowna.
Zapraszam do odwiedzenia kilku takich miejsc w Tunezji, gdzie kamienne domostwa stały się ufortyfikowanymi  grodami.

Zacznę od ksara ( nie wiem dokładnie jak to słowo należy odmieniać przez przypadki) Chenini, który  zrobił na mnie niesamowite wrażenie.  
Miasto-ksar Chenini, Tunezja
Panorama Chenini, Tunezja

Ksar jest to forma obronnej wsi, miasta czy też budynków, które zostały tak ulokowane lub zbudowane, że przyjęły formę twierdz przeróżnych rozmiarów. Nazwa wywodzi się z języka arabskiego i oznacza - "zamek", "fort", "obronny gród", "ufortyfikowaną wieś".

piątek, 9 sierpnia 2019

Zarzecze (Užupis) w Wilnie - dzielnica z duszą i charakterem.

"(...) za każdym przedmiotem, nie tylko tym okazałym ale i tym najbardziej niepozornym, zawsze kryją się jakieś historie. Tylko od nas zależy, czy zechcemy z jego pomocą dotrzeć do skumulowanych w nim emocji i przeżyć naszych przodków".
"Wieleńska powódź 1931 r. i jej echa".
Aleksander Srebrakowski
Instytut Historyczny Uniwersytetu Wrocławskiego

Niejednokrotnie zastanawiałam się nad fenomenem Wilna, dlaczego to miasto mogłabym odwiedzać non stop. Przestałam już liczyć ile razy byłam w stolicy Litwy, za każdym razem gdy tam jestem wstępuje we mnie nowy duch,  a miasto odkrywa przede mną kolejne tajemnice.
Wilno po prostu jest magiczne, nie wszystkie grody posiadają duszę i umiejętności czarodzieja.
W jednym z wywiadów wilnianin z urodzenia Bernard Ładysz powiedział, że "Wilno jest jak dobry chleb" i miał całkowitą rację. Do tego miasta wraca się po kęs czegoś aromatycznego, smacznego , pachnącego i zarazem normalnego i wykwintnego w swej prostocie. Takie właśnie jest Wilno!
Spotkałam się z wieloma wypowiedziami, że stolica Litwy jest niegościnna i nieprzyjazna gościom z Polski. A ja, chyba mam to szczęście, że wędrując po ścieżkach i drogach Litwy ani razu, jako Polka, nie doznałam nawet najmniejszej uszczypliwości, złośliwości czy też ignorancji, a wręcz przeciwnie. Może to zależy od postawy podróżnika czy też turysty, ale to chyba dotyczy wszystkich odwiedzanych miejsc na świecie.
Oczywiście mogę mieć żal do Litwinów, że naginają i wypaczają historię, likwidują ślady polskości w ich państwie. Ale nawet ostentacyjne pomijanie Polaków w dziejach Litwy nie zmieni historii, która  jest zapisana w annałach, kronikach, budynkach, cmentarzach, czy też obecności Polaków tutaj mieszkających.
Nie mam takich uprawnień by zmieniać granice państw czy głosić hasło "Wilno jest polskie", bo Wilno było polskie, ale już nie jest. Jest stolicą Litwy i trzeba to uszanować. Odwiedzając Wilno jestem tam tylko gościem i nie wykorzystuję w sposób niegrzeczny gościnności Litwinów.
Warto jednak opowiadać historię Wilna patrząc na miasto z perspektywy obu narodów. Tylko wtedy takie połączenie da pełen obraz dziejów miasta.
W mojej wędrówce po Litwie parę razy odwiedziłam niewielką miejscowość Merecz, gdzie zmarł król Władysław IV Waza, i tam pracownik Informacji Turystycznej podzielił moje zdanie, że historię Polski i Litwy należy opowiadać wspólnie, a nie tworzyć odrębne historie.

Mojej opowieści o Wilnie nie zacznę od Ostrej Bramy, choć zawsze moja wizyta w Wilnie tam właśnie się zaczyna, ani od przepięknych zabytków Starówki. Zacznę od wyjątkowej dzielnicy, od Zarzecza (lit. Užupis), które kiedyś było przedmieściem o reputacji takiej, że strach było tam zaglądać. Obecnie jest to najdroższa dzielnica Wilna.

Widok na Zarzecze od strony byłego klasztoru bernardynek.
Zarzecze i Anioł, symbol i opiekun dzielnicy.

sobota, 13 lipca 2019

Évora - najbardziej romantyczne miasto w Portugalii.

"Co serce mi ściska 

 I dręczy, i gna,

Że z domu chcę pędzić 

 Gdzieś w dal bez dna?

  Jak groźne są chmury

  O szczyty skał drą!

  Tam chciałbym się dostać,

  Gdzie ścieżki się rwą!"

"Tęsknota" Jan Wolfgange Goethe


Évora jest największym miastem portugalskiego rejonu Alentejo (nazwa nadana przez Rzymian, oznacza "za rzeką Tejo"), gdzie duch XXI wieku przeplata się z historią sięgającą czasów Celtów, Rzymian, Wizygotów, Maurów, Chrześcijan... Miasto to łączy wszystkie style architektoniczne minionych epok  i jest gratką dla miłośników wysublimowanej sztuki budownictwa.
A gdy do tego doda się, że Évora była kolebką humanizmu, rezydencją portugalskich królów i zarazem miejscem kwitnącego handlu na szlaku północ-południe Portugalii, siedzibą wielu klasztorów, to takie zapętlenie sprawia, że wizyta w tym mieście dostarcza niezapomnianych wrażeń.
Évora jest po prostu piękna, i ma to coś, za czym turysta świadomie lub też nie, podąża. Może to duch minionych wieków opiekuje się nadal miastem ?
Nie dziwię się, że Portugalczycy i turyści orzekli, że Évora  jest jednym z najbardziej romantycznych średniowiecznych miast Portugalii, w 1986 roku została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jest zaliczana do grona najstarszych miast Starego Kontynentu.
Zapraszam na spacer po historycznej  Évorze, ukochanym mieście Portugalii, by wspólnie poszukać romantyzmu. Żeby nie zdenerwować Portugalczyków to po cichu się przyznam, że widziałam bardziej romantyczne miasta.  :))
Widok na Evorę z katedry.
Co ma takiego w sobie  Évora, że tak czule o niej mówią i piszą Portugalczycy?  Na pewno jest to m.in. splątana historia, która  wędrowcom i mieszkańcom szepce czułe i czasami także trwożne opowieści.

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Parlament w Budapeszcie - niekwestionowany symbol stolicy Węgier.

"Bądźmy niewolnikami prawa,
  abyśmy mogli być wolni"
Cyceron

Nie wiem dlaczego, ale szerokim łukiem omijałam na blogu opisy stolic, które udało mi się odwiedzić. Może to mnogość zabytków, długie zwoje kronik, postaci, bohaterów, barbarzyńców, najeźdźców, przyrody, architektury, wydarzeń, spowodowała, że nie wiem jak mam temat stolic "ugryźć". Czy opisać je powierzchownie? - ale takich wzmianek jest multum w internecie i praktycznie wtedy takie kroniki lakonicznie opisują metropolie, czy rozebrać na poszczególne atomy wielkomiejską tkankę aglomeracji, czy coś pominąć, coś wyolbrzymić... ot i mam dylemat.
Chyba nie będę opisywała stolic całościowo, bo w moim przypadku pisania dość obszernych postów, zanudziłby one nie tylko potencjalnego czytelnika, ale i mnie także. :)) Postanowiłam opisywać fragmentarycznie stolice i stosować etykiety i odnośniki, by ciekawski czytelnik mógł mieć jako taki całościowy obraz z danego miasta.
Każda stolica jest inna, każda wyjątkowa i z jakiegoś powodu dzierży palmę pierwszeństwa w danym państwie i mój wybór jest iście przypadkowy.
Trudno było mi wybrać tę stolicę, która najbardziej mi się podobała, która wkradła się do mojego serca, więc zastosowałam  wyliczankę - entliczek pentliczek na kogo wypadnie? - wypadło na Budapeszt, stolicę Węgier.
Zacznę od najbardziej monumentalnego budynku Budapesztu - Parlamentu.
Zapraszam do odwiedzenia węgierskiej świątyni ustanawiania praw, której budynek jest  we wszystkich folderach i albumach opisujących Budapeszt. Nie dziwie się temu, ponieważ węgierski Parlament jest przepięknie usytuowany na brzegiem Dunaju, w V dzielnicy Pesztu. Poza tym jego architektura budzi zachwyt nawet najbardziej zagorzałego malkontenta i sceptyka w dziedzinie piękna budowli.

Parlament widziany z Baszty Rybackiej.
Budynek węgierskiego parlamentu mimo olbrzymich rozmiarów jest tak zaprojektowany, że sprawia wrażenie delikatnej koronki rozpostartej na brzegiem Dunaju. W tym miejscu należy złożyć ukłon architektowi - Imre Ferenc Károly Steindl , którego geniusz zadziwia do dziś. 

sobota, 25 maja 2019

Apollonia - albańskie "Pompeje".

 "Trzęsienia ziemi są grymasami świata"
Leopold R. Nowak

Apollonia (starożytna grecka nazwa Aπολλωνία) w Albanii to jedno z 30 miast o tej samej nazwie, które istniały  w czasie panowania Greków i Rzymian w starożytnej Europie.
Miasto to jest bardzo nietypowe, ponieważ jest widoczne, a poprawniej jest napisać, odkryte, tylko w 8%. Nawet ta skala procentowa jest niemiarodajna ponieważ procenty obejmują tylko wykopaliska i to co udało się archeologom zrekonstruować.
Pozostałe, ponad 90% miasta spoczywa pod ziemią i czeka na ponowne ujrzenie światła dziennego.
Apollonia jest nazywana albańskimi Pompejami. Tego miasta nie zniszczył wulkan jak w przypadku włoskiego miasta, ale wybryki natury w postaci trzęsienia ziemi, zmiana koryta rzeki, zniknięcie połączenia z morzem, zmiana charakteru miasta z typowo handlowego, na miasto, które stało się mało znaczącym miejscem Imperium Rzymskiego, podboje i najazdy uczyniły z Apollonii miejsce, gdzie historia została ukryta na wieki pod warstwą ziemi.
Apollonia wraz z całym Parkiem Archeologicznym tu powstałym zastała wpisana 3 kwietnia 2014 roku na  listę oczekujących Światowego Dziedzictwa pod patronatem UNESCO.
Częściowo zrekonstruowany fragment bauteuteriona  (ratusz)
 w Apollonii, Albania

Apollonia została założona w 588 r. p.n.e. przez greckich osadników z Koryntu i Kerkiry (Korfu). Początkowo miasto nosiło nazwę Gylakeia od imienia przywódcy Gylaxa, później została przemianowana na Apollonię, na cześć boga Apollina. Miasto żyło głównie z handlu. Tutaj także rozwinął się rynek płodów rolnych bo tereny wokół Apollonii czyli Równina Muzeqe do dziś obfituje w niezwykle urodzajne ziemie.
Równina Muzeqe widziana ze wzgórza Mallakastra, Apollonia, Albania
Apollonia była dość dużym portem, na trasie drogi Via Egnatia, łączącej Saloniki ze Stambułem i przez kilka stuleci konkurowała z portem Apidamnus (Durres). Niestety, koryto rzeki Vjosy, które łączyło je z Adriatykiem przesunęło się na południe, delta rzeki uległa zamuleniu i Apollonia przestała być portowym miastem.

czwartek, 4 kwietnia 2019

Szklarska Poręba między zimą a wiosną.


"Jeśli szukasz na tym kontynencie czegoś co przetrwało
tego co odwieczne i stałe
weź pod uwagę góry i rzeki One pamiętają więcej niż ludzie
ich pamięć jest wierniejsza i głęboko ukryta
nie są gadatliwe ani zdawkowe"
Julia Hartwig  "Pozdrawiam odległą rzekę"

Nie za bardzo przepadam za zimą. I nie chodzi tutaj o piękno krajobrazu przyprószonego śniegiem niczym z bajki, ale stronę techniczną mego funkcjonowania zimową porą.
Zimą jest mi po prostu... zimno!
Poza tym nie lubię odśnieżania, denerwowania się, czy na ulicach nie będzie gołoledzi, chrupania karoserii auta przez sól i inne chemikalia wysypywane na jezdnie. Nie cierpię czapek, buciorów, szalików, grubych kurtek, zmarzniętego nosa przypominającego dziób bociana. Nie lubię także pośpiechu pstrykania zdjęć, bo akumulator aparatu strajkuje, bo grabieją ręce.
W moim prywatnym archiwum mam bardzo mało zdjęć, na których uwieczniłam urok zimy.
Takim rodzynkiem jest mój zimowy pobyt w Szklarskiej Porębie, właściwie była to już końcówka panowania Królowej Zimy, ale zdążyłam uchwycić Karkonosze w zimowej szacie.
Natrafiłam także na odbywające się w Szklarskiej Porębie Mistrzostwa w Kajakarstwie Górskim rozgrywane na rzece Kamienna.
Wodospad Szklarki, okolice Szklarskiej Poręby.

piątek, 1 marca 2019

Korfu - cukierkowy widok z półwyspu Kanoni.


  "Pod niebem jest pięknie tak, 
  Od życzeń, ich barw,
  Pod niebem ulotnie jest
  Od marzeń jak ptak"
Jacek Cygan

Korfu jest wyjątkową grecką wyspą należącą do grona krain wyspiarskich Morza Jońskiego. Dlaczego Korfu jest liderem wśród Wysp Jońskich, bo tutaj, na niezbyt rozległej powierzchni można ujrzeć każdy rodzaj plaż, soczystą zieleń, błękit nieba i słońce... Tutaj także zobaczymy, jak pisali Petera i Hubert Neuwirth, "kawałek Capri i Wenecji, trochę Hellady i Anglii, uncję Habsburgów" a Napoleon stwierdził, że Korfu to "całe Włochy zebrane do kupy".
Widok na Mysią Wyspę czyli wyspę Pondikonossi, gdzie znajduje się malutka bizantyjska kaplica Pantokratora z XI wieku.
Pisarz i podróżnik Jarosław Molenda nazwał Korfu "przytulną miniaturką świata".
Z kolei śląski pisarz i zarazem podróżnik Stanisław Bełza, w książce "Wśród ruin Grecji", tak opisywał Korfu.
"Zieleń falistość gruntu i wody, cóż to za materiał do pysznego obrazu, a gdy się do tego doda słońce i atmosferę napojoną wilgocią, w której się barwnie załamują jego promienie, stworzy się sobie wyobrażenie o jego czarach. Gdybym był malarzem krajobrazu, tu, nie gdzie indziej szukałbym tematów, tu, na każdym kroku ma się tak ich tak moc wielką, że starczyłyby one na zapełnienie ścian największej galerii.
A jednak z widokami tak uroczej wyspy spotyka się na wystawach tak rzadko".

Jest bardzo trudno znaleźć to jedyne zdjęcie-ujęcie, które by oddało urok tej greckiej wyspy. Jest jednak takie miejsce, to półwysep Kanoni, który ozdabia chyba wszystkie foldery podróżnicze reklamujące Korfu. Urok tego miejsca jest magnetyzujący!