"Betlejem nie śnie już okazywać swej radości,
a wspomnienia dawnej chwały są zamknięte w jej łonie"
François-René Chateaubriand
Bardzo bym chciała przedstawić Bazylikę Narodzenia Pańskiego w Betlejem w taki sposób, by wywołać uśmiech i radość z narodzin Jezusa Chrystusa.
Hmm, niestety, te dwie kwestie - narodziny Jezusa i budowla Bazyliki, która miała za zadanie wychwalać imię Pana, jakoś tak nie idą w parze.
Fakt przyjścia Boga-Człowieka na świat jest wydarzeniem, które na zawsze odmieniło dzieje świata, stało się przyczyną wojen, nienawiści ale także dało ludziom nadzieję, że nie są sami we Wszechświecie... Trudno jest mi zrozumieć, dlaczego tak szczególne miejsce na mapie historii jest tak smutno upamiętnione. A gdy do tego doda się kłótnie duchownych greckich i ormiańskich, daje to niezbyt ciekawy obraz świątyni, która ma być miejscem miłości i pojednania a chwilami jest targiem złości, wzajemnego dokuczania i złośliwości.
To co można zobaczyć w Bazylice w Betlejem wywołuje mieszane uczucia. Tak było w moim przypadku, oczywiście nie chcę narzucać nikomu mojej wizji estetyki i poczucia piękna. Mnie wygląd współczesnej odsłony Bazyliki Narodzenia w Betlejem nie zachwycił, ale historia i wyjątkowość tego miejsca jest jedyna i niepowtarzalna.
Muszę jednak dodać poprawkę, moja opowieść z Betlejem nie jest on-line i niektóre spostrzeżenia są po terminie. Obecnie w Bazylice trwają prace konserwatorskie. To żmudna praca, bo trudno jest w krótkim czasie nadrobić wiekowe zaniedbania. Ale o tym napiszę w dalszej części mej opowieści.