piątek, 9 sierpnia 2019

Zarzecze (Užupis) w Wilnie - dzielnica z duszą i charakterem.

"(...) za każdym przedmiotem, nie tylko tym okazałym ale i tym najbardziej niepozornym, zawsze kryją się jakieś historie. Tylko od nas zależy, czy zechcemy z jego pomocą dotrzeć do skumulowanych w nim emocji i przeżyć naszych przodków".
"Wieleńska powódź 1931 r. i jej echa".
Aleksander Srebrakowski
Instytut Historyczny Uniwersytetu Wrocławskiego

Niejednokrotnie zastanawiałam się nad fenomenem Wilna, dlaczego to miasto mogłabym odwiedzać non stop. Przestałam już liczyć ile razy byłam w stolicy Litwy, za każdym razem gdy tam jestem wstępuje we mnie nowy duch,  a miasto odkrywa przede mną kolejne tajemnice.
Wilno po prostu jest magiczne, nie wszystkie grody posiadają duszę i umiejętności czarodzieja.
W jednym z wywiadów wilnianin z urodzenia Bernard Ładysz powiedział, że "Wilno jest jak dobry chleb" i miał całkowitą rację. Do tego miasta wraca się po kęs czegoś aromatycznego, smacznego , pachnącego i zarazem normalnego i wykwintnego w swej prostocie. Takie właśnie jest Wilno!
Spotkałam się z wieloma wypowiedziami, że stolica Litwy jest niegościnna i nieprzyjazna gościom z Polski. A ja, chyba mam to szczęście, że wędrując po ścieżkach i drogach Litwy ani razu, jako Polka, nie doznałam nawet najmniejszej uszczypliwości, złośliwości czy też ignorancji, a wręcz przeciwnie. Może to zależy od postawy podróżnika czy też turysty, ale to chyba dotyczy wszystkich odwiedzanych miejsc na świecie.
Oczywiście mogę mieć żal do Litwinów, że naginają i wypaczają historię, likwidują ślady polskości w ich państwie. Ale nawet ostentacyjne pomijanie Polaków w dziejach Litwy nie zmieni historii, która  jest zapisana w annałach, kronikach, budynkach, cmentarzach, czy też obecności Polaków tutaj mieszkających.
Nie mam takich uprawnień by zmieniać granice państw czy głosić hasło "Wilno jest polskie", bo Wilno było polskie, ale już nie jest. Jest stolicą Litwy i trzeba to uszanować. Odwiedzając Wilno jestem tam tylko gościem i nie wykorzystuję w sposób niegrzeczny gościnności Litwinów.
Warto jednak opowiadać historię Wilna patrząc na miasto z perspektywy obu narodów. Tylko wtedy takie połączenie da pełen obraz dziejów miasta.
W mojej wędrówce po Litwie parę razy odwiedziłam niewielką miejscowość Merecz, gdzie zmarł król Władysław IV Waza, i tam pracownik Informacji Turystycznej podzielił moje zdanie, że historię Polski i Litwy należy opowiadać wspólnie, a nie tworzyć odrębne historie.

Mojej opowieści o Wilnie nie zacznę od Ostrej Bramy, choć zawsze moja wizyta w Wilnie tam właśnie się zaczyna, ani od przepięknych zabytków Starówki. Zacznę od wyjątkowej dzielnicy, od Zarzecza (lit. Užupis), które kiedyś było przedmieściem o reputacji takiej, że strach było tam zaglądać. Obecnie jest to najdroższa dzielnica Wilna.

Widok na Zarzecze od strony byłego klasztoru bernardynek.
Zarzecze i Anioł, symbol i opiekun dzielnicy.