wtorek, 1 września 2015

Do serca przytul psa, weź na kolana kota...

 

"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta"

  George Bernard Shaw

Tym razem gospodarzami mego postu będą zwierzaki... duże, małe, przymilne i trochę "straszne".
Na mych szlakach podróżniczych, czasami, moje drogi krzyżują z mieszkańcami  Ziemi - zwierzętami. To są przeróżne spotkania, chwilami  aranżowane, innym razem spontaniczne, niespodziewane a nawet zaskakujące.
Na pewno, co mnie fascynuje w tych niecodziennych spotkaniach, to przekraczanie niewidzialnej bariery, która odgradza człowieka od zwierzęcia. Niby żyjemy razem od wieków na tej samej planecie, ale tak naprawdę jedno o drugim mało wie. Czasami na parę chwil, jakaś tajemna siła potrafi uchylić rąbka tajemnicy zwierząt, ale i tak jest to nadal zagadkowy świat. Dlatego tak bardzo czuję się wyróżniona przez zwierzaki, gdy pozwalają mi choć na parę chwil stać się częścią ich świata.

Nie wiem od czego zacząć, bo tych spotkań było wiele.
Na dobry początek... zapraszam na spotkanie ze szpakami.
Bardzo mnie zaskoczyły szpaki w Izraelu, które potraktowały mnie niezwykle mile, siadając na mej ręce, ,ot tak! spontanicznie. Rozumiem, gołębie, ale dzikie szpaki, żyjące nad Morzem Martwym w twierdzy Masada?
Szkoda, że nie rozumiałam ich szczebiotu, z pewnością opowiedziałyby mi wydarzenia, które rozgrywały się w Masadzie. A jest to historia niezwykle krwawa, opowiadająca o męstwie Izraelitów. Nie będę rozwodziła się nad historia tego miejsca ... bo przecież ma być to foto-opowieść o zwierzakach. :))

Zerknę tylko jeszcze raz na Morze Martwe...
Widok na Morze Martwe z Masady ( Izrael), po drugiej stronie morza widać Jordanię
Z gołębiami także miałam bliskie spotkanie w...  Karlowych Varach  w Czechach i w Kapadocji/ Turcji w Dolinie Gołębi.
Wiecznie głodne gołębie... Karlowe Vary, Czechy
Gołębie i Kapadocja, Turcja
Przepiękna Kapadocja i gołębie, Turcja
... i to też Kapadocja i Dolina Gołębi, Turcja
Oj, pominęłabym zaczarowaną  dorożkę z Karlowych Var i zaczarowanego, tajemniczego dorożkarza. Pięknie prezentowały się konie na tle Starego Miasta.
A tu inne "zaczarowane dorożki".
Różową dorożką jechałam przez zupełny przypadek. Odwiedziłam Tunezję tuż po rewolucji. Na ulicach widać było czołgi, wojsko, a nie było widać ... turystów. Każdy więc podróżny odwiedzający ten kraj był potencjalnym bankomatem dla Tunezyjczyków. Na pewno jest tak do dziś, ale wtedy ulice świeciły pustakami i dlatego w ramach solidarności handlowej skorzystałam z zaproszenia aby przejechać się karocą Kopciuszka.
"Kopciuszek" w różowej karocy, Hammamet, Tunezja
Zielono-różowe dorożki z Marrakeszu, Maroko
Pędzą konie po betonie... Marrakesz, Maroko
"Karoca" i białe konie ze Lwowa, Ukraina
Berliński "mercedes" o mocy silnika - dwóch koni, Berlin, Niemcy
Postój "taksówek" w Edfu, Egipt
Końcowy przystanek dorożek w Gizie, Egipt
Środki lokomocji Gizy, Egipt
Żółta taksówka z Drezna, Niemcy
Drezdeńskie karoce , Drezno/Niemcy
Taksówka z Asuanu, Egipt
Dwukółka z Petry, Jordania
Biała karoca w Side, Turcja
A to warszawski czar powozów... Warszawa/Polska
Konny tramwaj z Warszawy/Polska
Jakby czas zatrzymał się w innej epoce, Warszawa/Polska
 A to z zupełnie innej bajki... sanie i koń na postoju przy wodospadzie Kamieńczyka, w drodze na Szrenicę w Karkonoskim Parku Narodowym.

Kto ma tyle uroku co ja, no kto?
Pisząc dopiero ten post, zdałam sobie sprawę, ile jest na świecie konnych taksówek i zaprzęgów.

Tak na marginesie, przypomniał mi się tragiczny i ciężki  los koni z Morskiego Oka, gdzie zwierzaki muszą ciągnąć pod górę wozy, który przypominają warszawskie tramwaje w godzinach szczytu. Czyż naprawdę nie można przejść się parę kilometrów pośród pięknej przyrody Tatr? Oczywiście konie mogą ciągnąć wóz, ale nie z tonażem, który skazuje zwierzęta na tortury. Jakże niesprawiedliwie Los przydziela pracę zwierzętom.

Konny tramwaj w Dreźnie... i chyba zbyt wielu pasażerów, Niemcy
Gdy byłam ponownie w Dreźnie to nie widziałam konnych zaprzęgów, a takie oto pojazdy, i chyba to jest dobre rozwiązanie, gdy np. w mieście panują szaleńcze upały lub gdy pasażerowie mają "nadbagaż".

Może jestem naiwna, ale wiem i czuję, że zwierzęta posiadają duszę i wierzę w wędrówkę dusz. Oby męczone i dręczone zwierzęta "zamieszkały" w jakiejś bardziej szczęśliwej istocie.
Nie chcę aby moja pisanina ociekła łzami, więc ponownie wracam do bardziej radosnych moich spotkań ze zwierzakami.

Petrę w Jordanii można zwiedzać pieszo a także przy pomocy pracujących tam stworzeń. Całe szczęście, że drogi nie mają tam nachylenia więc i praca zwierzaków jest lżejsza.  Polecam jednak zwiedzanie  na własnych nogach, bo wszystkie pojazdy, zaprzęgi zbyt szybko przemierzają Petrę i oglądanie formacji skalnych przypomina wtedy film puszczony na szybszych obrotach.
Postój "taksówek", Petra, Jordania
Przystanek "autobusowo-taksówkowy" i punkt informacyjny- echa dnia, Petra, Jordania
Petra i wielbłądy... sympatyczny widok, Jordania
Oczywiście koty nie pracują w Petrze ( to tylko Wicia wg Pawlaka w "Samych Swoich" o mały włos nie jechał wierzchem na kocie), są za to miłymi mieszkańcami miasta Nabejtyczyków Petra, Jordania
Rozmowa na osobności, Petra/Jordania
... osiołek podziękował za smakołyk, Petra/Jordania
Kolejny łasuch-kłapołuch  z Petry, Jordania
Nie wiem dlaczego, ale zwierzaki jakoś tak czują przez skórę, że zawsze podzielę się z nimi choćby ostatnią kanapką, ciastkiem lub bułką. Wszelkie stworzenia nauczyły mnie, że gdziekolwiek wyruszam w świat MUSZĘ zabrać ze sobą jakiś smakołyk dla "zbłąkanej" zwierzęcej duszyczki. Bo czy jest to normalne, aby lecieć np. do Turcji i wieźć pół walizki karmy dla psów i kotów? Nie mogę jednak oprzeć się błagalnemu spojrzeniu stworzeń. Wiem, że część tych spojrzeń jest wyreżyserowana ( zwierzęta to cudowni aktorzy pantomimy), ale podziękowanie w oczach zwierząt jest bezcenne i takie cudowne.

Trudno oprzeć się takiej prośbie o smakołyk, Agadir/Maroko
To zdjęcie nie wymaga komentarza, Agadir/Maroko
 Zdjęcia z wielbłądem z Maroka... zawsze poprawiają mi humor. Ten uśmiech jest CUDOWNY.

Taksówka z napędem na 4 koła, gdzieś na Saharze, Tunezja
Moja wielbłądzia taksówka była niesamowicie stuningowana. Zryw, power, przyspieszenie, twarde zawieszenie, napęd na 4 koła, skórzana, miękka tapicerka, jednym słowem sportowa wersja. A tak na poważnie, to nie przypadł mi do gustu taki środek lokomocji. Jazda przypominała mi pływanie statkiem- bujało niesamowicie. A może moja taksówka miała zepsute amortyzatory?
Wielbłądy są niesamowicie fotogeniczne, czasami takie stroją miny, że trudno nie uśmiechnąć się. Żałuję, że nie mam zdjęcia z Sahary, gdzie podczas burzy piaskowej widziałam stado wielbłądów przemierzające piaski pustyni. Coś pięknego!
Ale inne fotki wielbłądów także są ciekawe.
Asuan i karawana, Egipt
Wielbłądy na Czerwonej Pustyni, Jordania
Fantastyczna mina, Hurghada, Egipt
Bardzo lubię, na mych szlakach podróżniczych, spotykać osiołki. Nie wiem dlaczego człowiek, temu zwierzęciu, przypisał negatywne cechy charakteru - upór i głupotę. A przecież jest to niezwykle mądre stworzenie, oddane pracy, a przy tym mało wymagające co do swego bytowania na Ziemi. To co człowiek bierze za upór u osiołka, tak na prawdę jest to inteligencja kłapołuchego. Osioł jest niezwykle pamiętliwy, nie lubi wykonywać takich "prac", które są ponad jego siłę i logikę. Gdy mu coś nie odpowiada zwyczajnie tego nie zrobi. A poza tym jest ciekawski, wierny, niezwykle przywiązany do opiekuna, ale... także pamięta wyrządzane mu krzywdy. Dlatego nie warto zadzierać z osłem, a "obelgi i krytykę" doskonale zapamięta i w odpowiednim ( w mało odpowiednim dla człowieka) momencie o tym przypomni.
Czyż nie jestem piękny?
Osiołek był pierwszym zwierzęciem, którego człowiek zaprzągł do pracy. Do dnia dzisiejszego osły wykonują przeróżne prace- transportują towary, wożą ludzi a także są wykorzystywane w onoterapii.
Osiołek rozwożący owoce , plaża w Durres, Albania
Osiołek w Kairze, Egipt
Jordania... i osiołek
i ponownie Kair... osiołek w drodze na targ
Ciekawym zwierzakiem, którego spotkałam w Egipcie, był przesympatyczny pelikan. Oswojone a zarazem wolne ptaszysko, upodobało sobie spotkania z turystami. Pelikan często sadowił się na leżakach, materacach roszcząc sobie prawo do odpoczynku pod wiklinowym parasolem. Fajnie było przytulać wielką puchatą poduszkę, która także przytulała się do mnie. Pelikan,  chyba była to pani pelikanowa, bo interesowała się błyskotkami, moimi kolczykami, wsuwkami, spinkami, zamkami błyskawicznymi. Wielkim dziobem pelikanowa starała mi się zabrać część plażowych ozdób. W tym wszystkim było jedno małe ale... ptak okropnie "pachniał " rybami. No cóż, nie każdy używa perfum Armaniego.
"Zająłem miejsce pod parasolem", Egipt
O, jakie fajne spinki, daj jedną. Egipt
Puchata poduszka, Egipt
Trudno pominąć krokodyle w Egipcie. To bardzo oryginalne zwierzęta, które do dziś ukrywają tajemnice o sobie. Fantastycznym uczuciem jest trzymać żywego krokodyla, dotykać jego skóry , która w dotyku przypomina aksamit lub jedwab i mieć w objęciach przedstawiciela gatunku, który pojawił się na Ziemni ponad 80 milionów lat temu. Dzieje planety ukryte w krokodylim ciele., ot, taka nietypowa mięsożerna kronika.
Co za zalotne spojrzenie... Asuan, Egipt
Muzeum krokodyli w Kom Ombo, Egipt
Nietypowe eksponaty muzealne. Kom Ombo, Egipt
A takie miłe spotkanie z gęsiami miałam w Pamukkale w Turcji. Nie wiem  dokładnie co tam robią te ptaki, ale białe pierzaste istoty na tle śnieżnych ścian w Pamukkale pięknie wyglądają.  Ku mej uciesze trafiłam na karmienie gęsi.
Niczym Sierotka Marysia z książki Marii Konopnickiej, Pamukkale, Turcja
Jest taka piosenka Mazowsza -
"Gęsi za wodą, kaczki za wodą,
Uciekaj, dziewczyno, bo cię pobodą!"...ale tureckie gęsi nie bodły, Pamukkale

Pięknie prezentują się także nasze rodzime ptaki, choćby żurawie i bociany, a także sympatyczne czworonogi.
Żurawie w okolicy Mikołajek
Podpatrzone na Kresach
A tutaj, nad Jeziorem Nasera, urlopują zimą także bociany. Zima w takim miejscu jest cudowna. Abu Simbel, Egipt
Trochę nieeleganckie zdjęcie, zaglądanie pod spódnicę bociana, a fee! Dolina Rospudy

Łabędzie w Kołobrzegu
Łabędź z pałacowego parku hrabiego Tyszkiewicza, Pałąga/ Litwa
Dumny paw z Kozłówki
Malutkie kucyki są niezwykle sympatyczne.
I to spojrzenie w oczy...

A tu, taki sympatyczny "wróbel" z Turcji.

Krzyczące mewy z Helsinek, Finlandia
Zaczarowany flet, zaczarowane gołębie z Rygi, Łotwa
Pozostawiam skrzydlate piękności i wracam do bardziej naziemnych stworzeń.
Gdy byłam w Gruzji, to zwierzęta tam żyjące uświadomiły mi czym jest wolność. Mam na myśli wolność nieskrepowaną pętami, wolność- robię to chcę i idę gdzie oczy poniosą. Oczywiście piszę z lekkim pietyzm i estymą, zdaję sobie sprawę, że życie zwierzaków w Gruzji nie wygląda tak różowo i bajkowo.
Czy taki widok krasul nie rozczula? Oczywiście mućki hasające drogami, gdzie pędzą auta, stwarzają zagrożenie wszystkim uczestnikom dróg, ale kierowcy w Gruzji traktują krowy, owce, konie, wieprze na równi ze swym autem. Ja ma prawo do wolności, i zwierzę także.
Gdzieś na drogach Kaukazu, Gruzja
Na deptaku w Gonio, także i krowy mają prawo do odpoczynku w takim miejscu, Gonio/Gruzja
Kościół Jvari z V wieku i pasące się krasule, Jvari/Mccheta, Gruzja
Nawet krowy mają prawo wstępu na cmentarz.
Podobne spotkania z krasulami miałam w Albanii.
Albańska mućka, Butrinit/Albania
Wracając do Gruzji, to przepięknie wyglądały owce na górskich halach, idealny duet gór i zwierząt.
Górskie hale okolice David Gareja/Gruzja
... a na drogach takie oto spotkania.
I kto tutaj ma pierwszeństwo? Gruzja

Setki owieczek na drodze, taki widok w Gruzji to normalka.
Nad rzeczką opodal krzaczka pasła się Świnka Dziwaczka, okolice Kutaisi/Gruzja
Szkoda, że zwierzęta nie mogą powiedzieć, czy bardziej odpowiada im wolność i poszukiwanie jedzenia na własne kopyto lub nogę czy życie w oborze, gdzie zawsze czeka na nie  pełna micha karmy?
Krasule wolne/niewolne? gosp. p. Karpowiczów, Dolina Rospudy
Co za nostalgiczne spojrzenie. Krasula w gosp. p. Karpowiczów/ Dolina Rospudy
A tak kończą krasule, widok smutny. Inaczej wygląda mięso zapakowane w folię w supermarkecie, a inaczej, gdy spogląda na mnie smutna "twarz" krowy. Nie jestem hipokrytką, jem czasami mięso, ale staram się jeść go jak najmniej, bo takie widoki skutecznie odstraszają mnie od pałaszowania befsztyku.
Targ w Agadirze/ Maroko
Agadir/Maroko
Z pewnością taki widok zachęca do rezygnacji z jedzenia mięsa.
Zaciekawił mnie pewien zwyczaj, który widziałam w Gruzji. Mieszkańcy prowadzą, niosą zwierzęta  przeznaczone na rzeź i okrążają wraz z nimi niektóre świątynie. Nie wiem czemu to ma służyć; czy to w podziękowaniu, czy ma być to forma ofiary, czy też jest to jakaś osobliwa modlitwa?
Kościół Gorijvari i nietypowa ofiara, Gruzja
Modlitwa przed śmiercią zwierząt ( na dole, gdzie widać auta, później są zabijane zwierzęta), kościół Gorijvari/Gruzja
Jeszcze tylko kilka chwil życia zwierząt... Gruzja
To także, jak dla mnie, jest smutny obraz końca życia zwierząt. Takie nietypowe cmentarzysko, nie widzę w tym nic pięknego. Gdyby te wszystkie zwierzęta zginęły w sposób naturalny to ok, ale pasjonowanie się widokiem trofeów łowieckich jest okropne. Byłam, widziałam i nigdy więcej!
Nadleśnictwo na Litwie

Chyba taki widok jest piękniejszy, nieprawdaż? Kowary
Po takich makabrycznych zdjęciach nie wiem jak mam dalej przedstawić moje spotkania ze zwierzętami. Może np. takie zdjęcie?
Kota w Butach z filmu" Shrek" po prostu uwielbiam i podobnego błagalnego spojrzenia doświadczyłam w Gruzji ... u psiaka, tylko kapelusza było brak.
Czy takiemu spojrzeniu można się oprzeć?
A tu inne moje spotkania kocio-psiacze.
Mieszkaniec Efezu, Turcja
Spotkanie w Ogrodzie Botanicznym  na Wyspie Kitchenera, Asuan/Egipt
I tak czasami bywa, nie zawsze kocie piękności lubią być fotografowane, David Gareja, Gruzja
Takiemu to dobrze... kot znad hotelowego basenu, Turcja
Takiego sympatycznego modela spotkałam w Mirze, Białoruś
Oryginalna kocia piękność ze Lwowa/Ukraina
Kto kogo ogląda, kicia z Marakkeszu/Maroko
Psiak z Side, Turcja
Wyjątkowo smakują psiakom kanapki przemycane z hotelu, Side/Turcja
Kocia stołówka w Efezie, Turcja
W mojej torebce może zabraknąć kosmetyków, ale smakołyków dla psiaków nigdy, Erytreia, Turcja
Psina z Turcji
... a tu piesek z Kutaisi czekający na kanapkę, Gruzja
Obserwator z Zamościa.
Mam jeszcze całe mnóstwo zdjęć i problem, które zdjęcie wybrać, bo wszystkie pokazują piękny świat zwierząt.
Może takie?
Kozy, Maroko i drzewa arganowe. Jak te stworzenia nie spadają z  drzew, tego nie wiem.
Drzewa arganowe i kozy w Atlasie, Maroko
W Górach Atlas, Maroko
 Egipska ślicznotka z Luksoru.
Firma sprzątająca w Tunezji, wszystko co da się strawić jest zjedzone.
... i to też Tunezja
A na koniec zostawiłam trochę oryginalne zwierzaki.
Mimo" paskudnego" wyglądu jaszczurka ma wiele uroku, Tunezja
Mureny nie chciałabym spotkać w toniach wód morskich, Akwarium Hurghada, Egipt
Malutki kameleon, Agadir/ Maroko





...a to moje prywatne zwierzaki- sunia Lola i wąż Lesio

Lesio na spacerze w ogrodzie, on też od czasu do czasu musi rozprostować nogi.
Hanibala brak, pozostały tylko plastikowe słonie, Tunezja

Krab z siłowni, Turcja
Mina kraba jest po prostu zabójcza, Alania, Turcja

Niesamowitym uczuciem jest karmienie ryb. Morze Czerwone, Egipt
Doświadczyłam miłego spotkania z papugą w Vallettcie na Malcie. Gdy odwiedziłam dom - muzeum Casa Rocca Piccola, w patio słyszałam powtarzane słowo - hello!, hello! Myślałam, że jest to czujnik ruchu z nietypową "melodyjką"... była to jednak żywa papuga, która w ten sposób witała gości.
Nawet w folderze reklamowym muzeum znajduje się wizerunek papugi.

Papuga  w Casa Rocca Piccola, Valletta, Malta
Kozy z Krety są niezwykle inteligentne. Z ich chytrością i sprytem zetknęłam się w górach otaczających Zatokę Piratów w Balos.
Gdy przyjechałam na parkin umiejscowiony na płaskowyżu pięknej plaży, kozy zeszły z gór, aby skorzystać z cienia, które tworzą auta. O poranku, kozy nie zwracały uwagi na plażowiczów. inaczej ma się sprawa, gdy następują powroty z plażowania. Kozy wtedy wiedzą, że turyści posiadają niedojedzone, warzywa, owoce, kanapki i skutecznie penetrują plecaki, torby i bagażniki aut. Inteligencja kóz po prostu mnie zaskakuje.
Kozy o pranku, szukające cienia
Kozy penetrujące plecaki plażowiczów.
Koza Łakomczucha oczekująca na świeży ogórek.
... na łyk wody także się skuszę!
Na razie kończę moją opowieść o zwierzakach. Tych spotkań było o wiele więcej, ale nie zawsze zdążyłam zrobić zdjęcie, bo zwierzęta, tak jak ludzie, chronią swoją prywatność.
Życzę miłych spotkań ze zwierzętami... i oby obie strony były zadowolone!




7 komentarzy:

  1. Dorotuś,z ogromną ciekawością zaczytywałam się w Twoim uroczym poście:-),jakiż wdzięczny temat wybrałaś,zamieściłaś przeurocze,wspaniałe zdjęcia.To lekcja geografii w całym tego słowa znaczeniu.Zwierzaki wszelkiej maści i gatunku wprost Cię uwielbiają i gdyby tylko mogły to na pewno chodziłyby za Tobą stadami:-),rozczulające te Twoje spotkania w różnych szerokościach geograficznych,podczas podróżowania;to też dogłębniejsze poznawanie danego kraju.Jest mój ulubieniec,zawsze rozkosznie uśmiechnięty wielbłąd z Maroka:-),zachwycam się fotką z Gruzji,rozlegle łąki,pastwiska,stada krów,maleńki prastary kościółek i Ty,cała w różowościach z rozwianym włosem.
    Nie zdawałam sobie sprawy z tego,że tak dużo,najrozmaitszych dorożek,pojazdów kursuje po świecie,ku uciesze turystów.Spotkania z kucykami i osiołkami baaardzo sympatyczne,a szpaki z Masady,dostroiły się do Twojego stroju kolorystycznie,przyciągałaś je:-).Jaszczurki,węże,to już nie dla mnie,brr...
    Dorotuś,zdjęcia cudne!!!
    Przesympatyczna,zoologiczno-geograficzna pamiątka:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwierząt całe mnóstwo, fajny pomysł aby zebrać to do jednego artykułu :-) Mam nadzieję, że spacerujący "Lesio" nie jest jadowity? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre tematy wydzielam, opisuję "pojedynczo", a niektóre, aż się proszą o połączenie ich razem aby stanowiły w miarę spójną całość i szersze spojrzenie na to i owo. A wąż Lesio... jest dusicielem i gustuje w myszkach. Jak na dusiciela przystało ma tylko dwa ząbki, które służą mu za widelec. Choć czasami jak Leszek ma zły humor potrafi capnąć nimi w ramach wyładowania nerwów.

      Usuń
    2. Pies też potrafi ugryźć właściciela, a kot podrapać, więc pewnie Lesio mieści się w normie zwierząt domowych :-)

      Usuń
    3. Jeszcze nikt mego Lesia nie utożsamił z domowym pupilem. Dzięki :)) Ostatnio Lesio stał się nałogowym bibliofilem. Czasami potrafi w przemyślny sposób uciec z terrarium i wtedy oplata się wokół jakiejś książki, i w takiej pozycji czytelniczej potrafi tkwić wiele godzin. To wtedy potrafi wbić kły wampirze, bo nie lubi gdy przerywa mu się czytanie lektury.

      Usuń
  3. Świetne zdjęcia, wyglądasz uroczo. Podobają mi się w szczególności te na których jesteś ze zwierzętami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję Ewo za miłe słowa. Uwielbiam spotkania ze zwierzakami, to wdzięczni towarzysze podróży... oprócz natrętnych komarów.

      Usuń