Tym razem mój post będzie słodki, pachnący, aromatyczny i z astronomiczną ilością kalorii w tle.
Nazbierało mi się zdjęć z podróży, na których uwieczniłam słodkości świata. Nie będzie to opowieść kulinarna a raczej wspomnieniowo - przygodowa bo przecież podróżować jest bosko-słodko. Napiszę także kilka słów o słodkościach regionalnych, z których m.in.słynie Podlasie.
Zapraszam na moje pisane rozkosze podniebienia.
Słodycze i wszelkie słodkości towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów, są tym, za czym się tęskni i pragnie.
Oj, zjadłabym coś słodkiego! - czasami przyłapuję się na tym, że mój wewnętrzny głosik szepce błagalnie o małą lub wielką porcję słodyczy.
Nie jestem maniakalną fanką wszystkiego co jest słodkie, ale od czasu do czasu muszę nakarmić mojego wewnętrznego łakomczucha jakimś smakołykiem. Aby usprawiedliwić apetyt i chętkę na słodkości tłumaczę sobie, że...
Człowiek jest skarbnicą, księgozbiorem doświadczeń dziejowych. Natura, lub Ktoś, kto odpowiada za nasz człowieczy pobyt na ziemi, sprawił, że po prostu musimy jeść aby żyć. A, że nie zawsze był dostępny całodobowy supermarket na rogu ulicy więc trzeba było serwować dawkę energii w postaci tego co wpadło w ręce. Na pewno były i są to słodkie owoce i miód, które zaspokajały głód i przy okazji bosko smakowały.
Chętka na coś słodkiego wędruje z nami od pokoleń, jest jak cień lub przyjaciel, niezależnie czy tego chcemy czy nie. I tak jest do dziś... słodkości domaga się ludzki organizm ( mózg jest karmiony glukozą) bo słodycz poprawia zdolność kojarzenia, pomaga w efektywnej pracy
umysłowej i fizycznej, ale także wprawia w dobry nastrój, humor, daje uczucie zadowolenia, jest swoistą nagrodą, którą kiedyś otrzymywaliśmy w dzieciństwie i podświadomie za tym tęsknimy. Któż z nas nie czekał na świąteczne wypieki, torty, czekoladę, cukierki, dropsy, lizaki? Nic dodać nic ująć - słodki narkotyk, który jest motorem naszej witalności. Jak widać, apetyt na słodycze to "narkotykowy" głód, który otrzymaliśmy w spadku, dlatego tak trudno oprzeć się pokusie zjedzenia czegoś słodkiego.
|
Moja ulubiona bohaterka z dzieciństwa... i słodycze. Kto pamięta ten odcinek? |
Gdzie był początek słodkiego szaleństwa - może u bogów, którzy zajadali się ambrozją, której spożycie zapewniało nieśmiertelność? Pokarm bogów był ponoć 9 razy słodszy od miodu, ten płynny smakołyk w kolorze czerwieni, w połączeniu z nektarem tworzył swoisty dopalacz. Bo to nic innego jak miód pitny w oszałamiających proporcjach. Nie dziwię się, że później bogowie szaleli i mieli odlotowe pomysły. Miodowe procenty robiły mętlik w głowach bogów, znamy przecież ich wyczyny z mitów i legend.
|
Peter Paul Rubens -"Bachus" |
Niestety, nie należę do dam dworu Olimpu i nic nie mogę powiedzieć na temat boskiego pokarmu, schodzę więc z chmur i zacznę od ziemskiej słodyczy, która jest chyba wszystkim znana.
Jest to miód.
Pszczoły żyją na kuli ziemskiej prawie 40 milionów lat, tyle, ile kwitnące rośliny.
|
Pszczoły z Doliny Rospudy... |
Odnalezione bursztyny znad Morza Bałtyckiego ukazują owady, w tym także pszczoły, zatopione w żywicznej masie. Wiek znaleziska szacuje się na ok.30 mln lat. Najstarsze malowidło skalne w Cuevas de la Avena w Walencji, sprzed ok. 20 tysięcy lat, przedstawia otwór w skale, wokół
którego latają pszczoły i dwóch mężczyzn wspinających się tam po linie...można chyba napisać, że - na początku był miód.
Produkty pszczele znano w starożytnej Grecji i Rzymie. Stosowano je jako
farmaceutyki i kosmetyki. To właśnie oni po raz pierwszy w historii
opracowali substancje farmaceutyczne zawierające jad pszczeli i miód. Było to panaceum na wiele dolegliwości. W swoich dziełach Wergiliusz zamieszczał praktyczne rady dotyczące
produktów pszczelich a Hipokrates udzielał miodowych porad. Także i dziś miód otacza aura tajemniczości i niezwykłości.
|
Komary, w bursztynie ( niestety, nie mam zdjęcia pszczoły w jantarze, komar w zastępstwie) - Muzeum bursztynu, Pałąga, Liwa |
Miód jest symbolem dobrych rzeczy, miłości, szczęścia, obfitości, jest smakiem Raju . To dziwny smakołyk, który praktycznie nie psuje się i można go przechowywać przez wiele lat dlatego też przypisuje się mu magiczną moc.
Przez większą część dziejów kulinarnych to miód był podstawową substancja słodzącą dodawaną zarówno do potraw słonych, jak i deserów. W dawnych cywilizacjach, ale także i obecnie, miód był równocześnie lekarstwem i pożywieniem, był przedmiotem handlu, zstępował pieniądze. Jako pierwsi pszczoły udomowili Egipcjanie, to oni właśnie wykorzystali dym, by uspokoić owady, ta technika jest stosowana do dziś. Za czasów królowej Hatszepsut godłem Górnego Egiptu była pszczoła
miodna. W okresie panowanie Ramzesa II wysokim urzędnikom wypłacano
część wynagrodzenia w postaci miodu, a za czasów Ramzesa III pszczoły był tak cenne, że eskortowane były przez łuczników. W sumeryjskim piśmie
obrazkowym ideogram oznaczający króla miał kształt pszczoły, a władcy
dolnego Egiptu nosili przydomek „księcia pszczół”. W egipskiej świątyni
słońca w Ne-Woser-Re, niedaleko Kairu, odnaleziono liczącą około 4,5 tys.
lat płaskorzeźbę przedstawiająca hodowlę pszczół. Malowidła i
płaskorzeźby z podobną tematyką znaleziono również w grobowcach
faraonów.
|
Napisy naskalne w świątyni Hatszepsut w Tebach.... może znajduje się tam wizerunek pszczoły? |
|
Świątynia Hatszepsut w Tebach (pszczół brak), Egipt |
W Grecji pszczoła była atrybutem bogiń księżycowych: Afrodyty,
Selene, Artemidy. Grecka Demeter – opiekunka ziemi i bogini płodności –
nosiła przydomek Melissa, czyli pszczoła.
Miód miał znaczenie również w chrześcijaństwie. Jezus spożył plaster
miodu na oczach swoich uczniów, żeby przekonać ich o tym, że
zmartwychwstał. W Biblii i innych tekstach z tamtych czasów słowo"miód" mogło także oznaczać sok owocowy zagęszczony do konsystencji syropu. Aż do VI wieku w chrześcijaństwie miód z mlekiem podawano osobom przystępującym do chrztu a także w Wigilię
Paschalną oraz w Pięćdziesiątnic
ę.
A tak wygląda miodobranie współcześnie.
|
Powinnam w tym miejscu zacytować pewną reklamę - " Mmm...to jest pyszne" |
|
Miód prosto z plastra ma specyficzny zapach i smak... milionów kwiatów. |
|
zakręcony ... miód |
|
Barć w Wigierskim Parku Narodowym |
Świeży miód ma niepowtarzalny smak i zapach. Pachnie i smakuje milionami kwiatów, wiatrem, słońcem, rosą. To esencja natury.
Szkoda, że plastry z miodem nie są w Polsce sprzedawane tak jak w Turcji. Patrzyłam jak zaczarowana na miód ukryty w woskowych skrytkach, który można było kupić w sklepie lub na targu. Może nasi pszczelarze także będą kiedyś sprzedawać miód w oryginalnym woskowym opakowaniu?
|
Pszczeli smakołyk z tureckiego bazaru. |
|
Miód w plastrach w tureckim markecie. |
|
Specyfiki miodowe na rodzimej półce |
|
Miody i inne słodkości - Batumi, Gruzja |
Suszone owoce, bakalie chyba najlepiej mi smakowały w Turcji. Ten kraj jest po prostu słodki dosłownie i w przenośni. Słodycz ukrytą w owocach smakowałam także w innych krajach.
Bakalie... ach ta słodycz!
|
Tureckie bakalie |
|
orzechowe szaleństwo w Turcji |
|
tureckie orzechy... |
|
Smak, zapach, kolor tureckich winogron ... i truskawek. |
A tak wyglądają świeże figi oczywiście w... Turcji.
Troszeczkę zostanę przy figach ... bo jest to niezwykle ciekawy owoc.
Przez wiele lat uważano, że owoce figi nie mają kwiatów, że mięsiste kule tworzą się samoistnie. Tak naprawdę kwiat figowca jest ukryty w specjalnej osłonce i jest zapylany przez wyspecjalizowaną do tego zadania - osę figową. Aby dostać się do wnętrza kwiatu, osa musi wygryźć otwór, jest to droga tylko w jedną stronę. Owad nie ma już powrotu na wolność, ginie we wnętrzu figi.
Drzewo figowe symbolizuje obfitość, płodność, jest symbolem wiary, dostatku, spokoju i bezpieczeństwa.
|
Figa na Czerwonej Pustyni w Jordanii |
A teraz trochę historii.
Figa to pierwsza roślina, którą wymienia Biblia, później pojawia się aż 43 razy. O fidze wspomina już Stary Testament, w opisie wygnania Adama i Ewy z raju. Zakazanym owocem nie było jabłko ale owoc figi.
"Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest on rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi."
Księga Rodzaju
|
Grzech Pierworodny, Tycjan 1570r. Muzeum Prado |
Figa była dla Arabów i Egipcjan drzewem świętym. Figowe gałęzie wkładano zmarłym do grobu, bowiem symbolizowały życie.
Figi były znane już 2000 lat p.n.e., uprawiano je w Grecji i Egipcie. Ich uprawę oraz eksport regulowały odpowiednie przepisy, nad których przestrzeganiem czuwali sykofanci ( z gr. wskazujący figi), którzy zawiadamiali władze o kradzieży fig ze świętych drzew (lub o
nielegalnym wywozie fig z kraju). Ateński prawodawca Solon, uważany za
„ojca demokracji ateńskiej”, zabronił bowiem eksportu ziemiopłodów,
zwłaszcza fig, poza Attykę. Za ścięcie lub zniszczenie drzewa figowego groziła kara śmierci.
I ponownie wracam do słodkich bakalii.
|
Bakaliowy festiwal w Marrrakeszu, Maroko |
|
Bakalie w Marrakeszu, Maroko |
|
Bazar w Maroku |
|
marokańskie słodkości |
|
Bakalie z Jerozolimy, Izrael |
|
Tunezyjskie łakocie i oryginalny kram - Tunis, Tunezja |
Ciekawą słodkością jest turecki
pestil cevizli sucuk, a w Gruzji występujący pod nazwą czurczcheli.
Są to wszelkiego rodzaju orzechy, nawleczone na nici i zatopione w zagęszczonym soku owocowym z winogron, wiśni, morwy, śliwy. Dla mnie jest to idealna słodycz - aromatyczna i niezbyt słodka.
|
Pestil cevizli sucuk Side, Turcji |
|
Czurczcheli i tlapi czyli płaty zagęszczonego, odparowanego soku owocowego, Kutaisi ,Gruzja |
|
Bazar w Kutaisi Gruzja- czurczcheli i tlapi |
|
Czurczcheli z Gruzji, stragan w Tbilisi |
Naturalna słodycz ukryta w owocach i miodzie była przez wieki jedynym słodkim frykasem aż do czasu wynalezienia cukru z trzciny a później z buraków. I wtedy zaczęło się szaleństwo słodyczy, smakołyków. Jeśli do tego dorzuci się bakalie, mąkę, aromaty mogą powstać prawdziwe cuda łechcące podniebienie.
|
A tak jest sprzedawany cukier w Maroku. |
Może na początek troszeczkę historii z działu - słodycze.
"Pierwsze cukierki, zbliżone do naszych drażetek, wyrabiano w bardzo
prosty sposób: goździki, imbir, ziarna anyżku i jałowca zanurzano w
roztopionym cukrze, następnie gotowano je kilkakrotnie, aż do momentu
powstania karmelu. Nazwa „drażetki” pojawiła się później niż same drażetki. Nie wiadomo bowiem, czy pochodzi od nazwy
rzymskiego przysmaku „tragematum”, czy nazwane tak zostały na cześć
Juliusa Dragatusa, który zgodnie z rodzinną tradycją (słynny ród
Fabiusów) rozdawał dragata mieszkańcom Rzymu z okazji rozmaitych świąt i
uroczystości, a być może wzięły się od „diadragum” – migdałowego
cukierka wytwarzanego na początku naszej ery w Montpellier."
Chyba pominę dalszą historię słodyczy, bo trzeba by było napisać w tym miejscu książkę.
Powrócę jednak do cukru i mojej nietypowej przygody z trzciną cukrową.
"Historia cukru trzcinowego liczy sobie w przybliżeniu 10000 lat.
Około 8000 lat p.n.e. trzcinę
cukrową zaczęto uprawiać na Nowej Gwinei dla jej słodkiego soku. W
następnych wiekach roślina ta rozprzestrzeniła się na obszarze od Indii po
Chiny. Pierwszy cukier trzcinowy jako produkt spożywczy otrzymano w Indiach
około 3000 roku p.n.e.. W Europie cukier trzcinowy pojawił się dzięki podbojowi
Indii przez Aleksandra Macedońskiego (IV w p.n.e.). W następnych latach, z
uwagi na bardzo wysoką cenę, używany był wyłącznie do celów medycznych.
Popularyzację cukru trzcinowego w strefie śródziemnomorskiej zawdzięczamy
ekspansji Arabów w VII w.. Powstały wtedy plantacje trzciny w południowej
Hiszpanii oraz na Krecie, Cyprze i Sycylii, a później także na Maderze, Wyspach
Kanaryjskich i w Afryce Zachodniej. Nową erę dla cukru trzcinowego zainicjował
Krzysztof Kolumb, który przewiózł sadzonki trzciny cukrowej do Ameryki."...
Młodszym rodzajem cukru spożywczego jest odkryty we
Francji, w XVI
wieku, cukier buraczany. Przez długi czas konkurował on z cukrem trzcinowym, aż
około 1800 roku wysunął się na prowadzenie. Od tej pory stał się artykułem
codziennym i przestał być rarytasem przeznaczonym tylko dla wysoko urodzonych.
|
Trzcina cukrowa - Egipt- stara Hurgada |
Smak soku z trzciny cukrowej miałam okazję poznać w przedziwny sposób. Zwiedzając starą część Hurgady w Egipcie, spotkałam grupę strażników z Policji Turystycznej, którzy to pilnując bezpieczeństwa turystów delektowali się w przy okazji trzciną. Zostałam zaproszona do kółeczka na degustację. Egipcjanin odłamał kawałek łodygi... i bardzo szybko i sprawnie obgryzł - zerwał zębami twardą część trzciny. I taką ... obgryzioną łodygą zostałam poczęstowana. Przede mną Egipcjanie postawili kosz na śmieci, na włókna trzciny, które po prostu są twarde i niejadalne. Najpierw należało wyssać sok z łodygi a resztę wypluć. Wyglądało to komicznie i zabawnie. Dla Egipcjan to normalka, a dla mnie była to czysta egzotyka.
|
Chwila relaksu w towarzystwie Egipcjan i trzciny cukrowej Hurgada,Egipt |
W Egipcie jest mnóstwo barów- kawiarenek oferujących sok z trzciny cukrowej. Napój ma lekko zielony kolor i cudowną słodycz.
|
Sok z trzciny cukrowej ma niepowtarzalny smak. |
|
Łodygi trzciny cukrowej w kawiarence w Egipcie |
|
Zimny sok z trzciny cukrowej ... PYCHOTA, Egipt |
|
Melasa z trzciny cukrowej uformowana w "grzybki". Asuan, Egipt |
Gdy jestem przy temacie słodkich napojów...to uwielbiam smak kwasu chlebowego z Białorusi, serwowanego prosto z wielkich beczek. Smak niepowtarzalny - słodki, z lekką goryczką palonego chleba, w przepięknym kolorze bursztynu. Kwas butelkowany ze sklepowej półki, to już nie to samo.
|
Kwas chlebowy serwowany prosto z beczkowozu - Słonim, Białoruś |
|
Beczkowóz ze świeżym kwasem ... i czołg ( niestety, nie czekoladowy) Słonim, Białoruś |
|
Kwas rozlewany jest do butelek lub do kubeczków... jak kto woli. |
Będąc w Gruzji o mały włos nie popadłam w nałóg picia tamtejszej lemoniady. Najbardziej smakowała mi gruszkowa, później waniliowa i anyżkowa.
|
Gruzińskie lemoniady.... przepyszne! |
Trudno być obojętnym na słodycz herbaty marokańskiej czy też tunezyjskiej, podawanej z taką ilością cukru, że jest to raczej lukier niż napar herbaciany.
|
Herbata tunezyjska z listkami mięty i cukrem i chyba toną cukru.Nabeul, Tunezja |
A tak podawana jest herbata w Maroku... okropnie słodka, ale za to nalewana do szklaneczek w oryginalny sposób, tak aby powstała pianka. Herbaciane cappuccino!
|
Herbata marokańska, Marrakesz |
Powrócę do Turcji..., bo jak wspomniałam jest to niezwykle słodki kraj. Tutaj łasuchy, amatorzy słodyczy mogą przebierać, wybierać w smakach owoców, a smakołyki po prostu ociekają miodem, cukrem i wszelkimi słodkimi syropami.
|
Rozpuszczalne tureckie herbaty w smakach chyba wszystkich owoców świata. |
|
Turecka chałwa - to wystarczy za cały komentarz! |
Chałwa w wolnym tłumaczeniu oznacza cukierek. Ojczyzną chałwy są Indie, później przywędrowała wraz z kupcami na Bliski Wschód, Turcję, Grecję, Bałkany. Podstawą chałwy jest miazga sezamowa i karmel oraz wg uznania bakaliowe dodatki. Baklava to warstwowe ciasto, przekładane masą orzechową zmieszana z miodem i karmelem. Jakby tego było mało, ciasto jest oblane syropem z cukru lub winogron i to wszystko obsypane orzechami. Kalorie, kalorie i delicje dla podniebienia. Trudno taki zestaw pogodzić!
|
Turecki specjał nad specjały- baklava |
Na Malcie można delektować bakaliami Wschodu, ale także przeróżnymi ciasteczkami z owocowym, bardzo, ale to bardzo słodkim nadzieniem np. z figi. Ciasteczka, mufinki, babeczki przypominają ciasto keksowe, ale maltański wypiek jest delikatniejszy.
|
Maltańskie ciasteczka |
|
Chałwy, bloki, bakalie... Malta |
|
Maltańskie smakołyki, idealne aby utrzymać idealną figurę. :))) |
|
Misternie poukładane ciasteczka z przeróżnym owocowym nadzieniem, Malta |
|
Babeczki, mufinki i bakalie, Malta |
|
Lukrowane, miodowe, cukrowe, bakaliowe słodycze, Malta |
|
"Słodyczowy" zawrót głowy, Malta |
|
Maltańskie kruche ciasteczka. |
Na Malcie sprzedawane są przeróżne likiery, esencje owocowe i bakaliowe, a także specyficzny gazowany napój - Kinnie.
Napój ten to połączenie gorzkiej pomarańczy, ziół, coli i innych bliżej mi nieznanych ekstraktów. W smaku przypomina colę i tonic z owocową nuta. Aha, i jeszcze do tego trzeba bąbelki. Ten napój zbytnio nie przypadł mi do gustu, może gdybym połączyła "Kinnie" z alkoholem? ... :)) Ale np. mój mąż zachwycał się tym nietuzinkowym napojem rodem z Malty.
|
Słodkości "zamknięte" w butelce, Malta |
|
Oryginalny napój maltański produkowany od roku 1952. |
A w Budapeszcie nie mogłam pokonać pokusy i zajadałam się specyficznym ciastkami tzw. kominowymi. Ich nazwa jest dość trudna do wymówienia, ten smakołyk nazywa się -
Kürtöskalács. Cieniutkie paski ciasta nawija się na wałki i piecze nad ogniem lub w specjalnych rożnach, później upieczone ciasto jest posypywane przeróżnymi bakaliami i dodatkami.
Najlepiej smakują ciastka gdy są jeszcze ciepłe, bo wtedy aromat potrafi złamać każdego abstynenta "słodyczowego". Mnie do gustu przypadły ciastka obsypywane cynamonem, są jeszcze posypki czekoladowe, kokosowe, orzechowe,migdałowe, malinowe.
Ten sam węgierski smakołyk degustowałam także w... Gdańsku.
Temat słodkich wypieków jest nie do ogarnięcia. Z milionów słodkich deserów wybrałam jedno - zapraszam na smakowanie pewnego ciasta z Suwalszczyzny. Jest to SĘKACZ, ciasto z wielowiekową historią, sięgająca czasów Jaćwingów, zamieszkujących kiedyś tereny Suwalszczyzny.
Dzięki uprzejmości Pana Jana Zaworskiego, właściciela firmy "Janza" mogę pokazać jak produkuje się królewskie ciasto. Jest to wyjątkowy smakołyk... , który można przechowywać wiele miesięcy. Do wypieku potrzeba bardzo wielu żółtek jaj, śmietany, cukru, aromatów, masła. Jak przystało na królewski smakołyk ciasto ma swoją legendę. Nietypowym ciastem zachwyciła się królowa Bona, sękacz gościł później na stole weselnym Zygmunta Augusta... a jak wiadomo była to wiecznie niezadowolona kobieta, u której rzadko można było zobaczyć uśmiech. Trudno jednak nie uśmiechnąć się gdy widzi się takie cudo. Szkoda, że nie mogę przekazać zapachu i smaku pieczonego sękacza. To po prostu rajskie aromaty.
Sękacz piecze się poziomo, na obrotowym rożnie przy ogniu ( kiedyś było to palenisko, teraz elektryczność zastąpiła otwarty ogień). Siła odśrodkowa sprawia, że lane ciasto zastyga-zapieka się w formie oryginalnych sęków. Po przekrojeniu sękacza widać sęki, słoje, nierówności, które sprawiają , że ciasto ma niepowtarzalny smak i formę.
Zapewniam, sękacz jest pyszny.
Chyba każdy lubi cukierki krówki- ciągutki. Słodki, mleczny smak rozpływający się w ustach. Chwila przyjemności, która mogłaby trwać i trwać.
Wspomniałam o tych cukierkach, bo przez przypadek... robiły furorę w krajach gdzie słodyczy jest mnóstwo. Szczególnie nasze polskie krówki smakowały w Turcji, Egipcie i Tunezji. Wyruszając w podróż zawsze zabieram jakieś łakocie, maskotki, zabawki aby później podarować je dzieciom w podziękowaniu za uśmiech i radość. Cukierki - krówki to był strzał w dziesiątkę.
I tak na zakończenie o słodyczach z dzieciństwa, lizakach i wacie cukrowej.
Będąc w Lipsku nad Biebrzą uśmiechnęłam się do wspomnień z dzieciństwa. Rozczuliły mnie lizaki sprzedawane z walizeczki pod lipskim kościołem. Sympatyczna pani sprzedaje lizaki... w tym samym miejscu... od 50 lat! To się nazywa przywiązanie do tradycji.
|
Lizaki - jarmark odpustowy Kaziuki, Suwałki |
|
Słodkości prosto z walizeczki- Lipsk nad Biebrzą |
|
Wata cukrowa i ja, Łódź |
Watę cukrową, czyli kandyzowany cukier zamieniony na długą nić, która tworzy kłębek waty, wymyślono w XVI wieku w Wenecji, ale
popularność wata zyskała dopiero wtedy, gdy dwaj Amerykanie, William Morrison i
John Wharton, wymyślili w roku 1897 maszynę do produkcji waty i zaprezentowali
jej działanie na targach w Louisville w 1904 roku. Jakby tego było mało William Morrison był ... dentystą. Dentysta produkujący watę cukrową, to ci dopiero humoreska.
I chyba już zakończę temat o słodkościach, bo moja klawiatura lepi się od cukru, miodu i waty cukrowej.
Z pewnością powrócę do słodkiego tematu, bo przecież w swej opowieści pominęłam czekoladę i wymyślne ciasta i desery.
Życzę słodkiego miłego życia ... tak jak śpiewa zespół Kombi.
Jaki przepyszny artykuł!
OdpowiedzUsuńCzytałam i słodko robiło się coraz bardziej!
Do tego tak ciekawie oprawiony odpowiednimi zdjęciami.
Nawiasem mówiąc bazary Maroka pamiętam do dziś - te zapachy, aromaty... :)
Dziękuję za miłe słowa
OdpowiedzUsuńTakże i ja miło wspominam bazary z Maroka, ale nie z Marrakeszu. Słynny bazar i plac nie przypadł mi do gusty. Z uśmiechem powracam do wspomnień bazarów z Turcji i Tunezji. Chyba stworzę oddzielną opowieść o targach, bazarach i jarmarkach. :)))
Marrakesz absolutnie nie, ale marokański FEZ ... bajeczne wspomnienia, tam czas się zatrzymał.
UsuńEh. Mój pradziadek, a potem dziadek mieli ule i robili miód. Zawsze przywozili nam kilka słoików i jak się je otwierało, to pachniały sadem :)
OdpowiedzUsuńO tak, świeży miód ma wyjątkowy aromat, pachnie i smakuje wybornie. Niezwykle mile wspominam ciepłą drożdżówkę z masłem i miodem a do tego szklanka mleka... taki podwieczorek serwowała mi czasami babcia. Jestem mieszczuchem od wielu pokoleń i tak naprawdę wizytę w pasiece, w królestwie pszczół, przeżyłam całkiem niedawno. Wrażenie niezapomniane.:))
UsuńDorotuś,z ogromną przyjemnością po raz drugi przeczytałam Twój jakże słodki,post!
OdpowiedzUsuńJak Ty rewelacyjnie piszesz o przyjemnościach smakowania,delektowania się słodkimi przysmakami różnych krajów.
Och,te orientalne stragany,nie wiadomo,na co patrzeć,wszystko kusi.A jak to pachnie...trudno się oprzeć tym uwodzicielskim zapachom.
Jerozolima była tak bardzo pachnąca,szczególnie niedaleko głównego targu.Pamiętam,że zamarzyło nam się popróbować też i jerozolimskich słodkości,ale...nie dało się tego skonsumować do końca,ciasteczka aż lepkie od cukru,miodu?,bo ja wiem...Ciekawe fakty dotyczące miodu wplotłaś w swój smakowity tekst.
Figi,jadłam prosto z drzewa,zerwane z balkonu pokoju,w Chorwacji,nagrzane słonkiem,co za rozkosz smakowa!!!
Zaciekawiły mnie gruzińskie przysmaki,Pestil cevizli sucuk ...przy okazji wspomnę,jak one pięknie,malowniczo się prezentują:-)
Kwas chlebowy,tak,jak Tobie,Dorotuś na Białorusi,mnie smakował na Ukrainie,w Kamieńcu Podolskim.
Chałwa turecka,pyszna,ale i ukraińska też bardzo smakowita;kupowana we Lwowie.
Co.do Sękaczy podlaskich,to mam już wyrobione zdanie;są przepyszne,polecam.Ciekawa Twoja wizyta w Wytwórni tych znanych już w świecie,ciast!
Zdjęcia,wręcz wspaniałe upiększają Twoje słodkie wspomnienia!!!
Wspomnę jeszcze tylko,że Portugalia słynie z wspaniałych słodyczy,przekonałam się o tym niedawno;jakie kremy,jakie ciasta,marzenie!
Już na pokładzie samolotu do Lizbony,kuszono nas szarlotką,potem różnymi kremami,do młodego wina,Verde.A po posiłkach desery;och,nawet torty lodowe,rewelacja.
Dorotuś,kończę,bo chyba powstanie drugi post,ściskam i dziękuję za wspólną wędrówkę po krainie wspomnień:-) i...PYSZNOŚCI różnych krajów:-)