Maj to wyjątkowy miesiąc, pełen wiary, oczekiwań, miłości i chyba jest to dobry czas, aby umiejscowić w wiosennej aurze modlitwy i ludzką nadzieję.
Bardzo bym chciała, aby mój opis nie był zbyt pompatyczny i nacechowany nadmierną egzaltacją, ponieważ chcę o tych wyjątkowych dwóch miejscach napisać w miarę spokojnie. Wiem jednak, że pisanie o ludzkich modlitwach, prośbach do Boga, podziękowaniach i nadziei jest niezwykle trudne. Przypomina to stąpanie po kruchym lodzie, szkle, które zostały stworzone z człowieczych pragnień.
Aby troszeczkę rozluźnić atmosferę wspomnę o sztuce rosyjskiego dramaturga i satyryka Wiktora Szenderowicza "Ludzie i anioły", gdzie w przezabawny sposób opisane są relacje człowieka i Boga przy niemałym udziale pośredników aniołów. Pod maską satyry i luźnego podejścia dotyczącego przejścia na drugą stronę życia... można odnaleźć mroczne zakamarki ludzkiej duszy, czasami irracjonalne prośby do Stwórcy. Anioł w tej sztuce tłumaczy człowiekowi, że Bóg ma tyle spraw do zgłębienia i załatwienia, że nie zawsze jest w stanie odpowiedzieć na modlitwy, prośby kierowane do niego. Spektakl uzmysławia ileż to modlitw jest kierowanych do Boga, i czy znajdują zrozumienie u Najwyższego, i czy w ogóle docierają do Adresata, a może modlitwy giną w niebiańskiej biurokracji? Oczywiście ta sztuka ma wiele wątków i poziomów do interpretacji. Sztukę można oglądać na deskach Teatru Współczesnego w Warszawie w rewelacyjnym wykonaniu aktorów - Sławomira Orzechowskiego i Andrzeja Zielińskiego.
I powracam ze świata teatralnej sztuki do świata, gdzie modlitwa ma niesamowity wydźwięk.
Zacznę od Góry Krzyży, miejsce to znajduje się na Litwie, w Szawlach.
W 1430 roku stanął tu pierwszy krzyż na pamiątkę chrztu Żmudzi.
Pierwsze krzyże pojawiły się tutaj po powstaniu listopadowym, były wotami modlitewnymi za dusze poległych powstańców.