niedziela, 19 kwietnia 2015

W poszukiwaniu ... kwiatów!

Stęskniłam się za kolorami i barwami. Wiosna nie rozpieszcza w tym roku Suwalszczyzny. Przy takiej niby wiosennej aurze kwitną tylko mikro roślinki. Mam wrażenie, że potrzebne są kwiatom rękawiczki i czapki... bo okropnie marzną w czasie gdy sypie rzęsisty śnieg.
Czyżby Wiosna zaspała, a może obraziła się na "mój" suwalski biegun zimna? Już żałuję, że kolorami wiosny będę cieszyć się  zbyt krótko. Z pewnością kolorowy maj zafunduje feerię barw i zapachów, a przecież mogłabym już w kwietniu oglądać fuksjowy, żonkilowy i prymulkowy świat.
Trochę żałuję, że Natura tak nierówno obdarowuje kwiatami i słońcem mieszkańców Ziemi. Lubię szarości, to niezwykle subtelny kolor, ale ileż można otulać się w mgły Moneta... choćby i były najpiękniejsze. 
Człowiekowi ( przyp. Kobieta to też człowiek!), potrzebne są barwy, niczym z dziecięcego wiatraczka i latawca. Bombardowanie umysłu  zestawem różu, żółci, czerwieni , jest jak zastrzyk energii i potężna porcja adrenaliny.
Wobec takiej burej i szarej pogodzie... funduję sobie przegląd zdecydowanych kolorów ( szarości zostawiam hen daleko).
Suwalskie szarości i odrobina fuksjowej barwy

kolory z Albanii
z kwiatami granatu...
majowa łąka
to coś kulistego pachniało jak lipa
kolorowy Egipt
fikuśna opuncja
tunezyjskie różyczki
kolorowa "szczotka do butelek"
kolory z Turcji
i jeszcze raz Turcja
i ... ponownie Turcja
po raz kolejny... Turcja
... chyba już wystarczy kuracji kolorami i błękitem nieba.
Wracam do moich szarości...
 ===================
 Uzupełnię mój post o kwiatowe kolory grudniowej Malty. Taki grudzień?... proszę!, proszę!..
Cudeńko z Malty, Sliema
To kolorowe cudo jest wysokim pnączem o niezwykle ogromnych kwiatach. 
Pomarańcze z Mdiny/Malta
Czerwień z Ogrodu Botanicznego we Florianie/Malta
Opuncja w czerwonych koralach.
To jest pień drzewa , kwiatów, które uwieczniłam na poprzednich dwóch zdjęciach.
Kwiat strelicji niczym rajski ptak...
W ogródku kawiarni w Vallettcie/Malta
Aleja łącząca Vallettę i Florianę/Malta
Urok Malty... w grudniu
A tak wygląda kolorowy świat w Grecji podczas miesiąca zakochanych, czyli w maju.

Och, tak mieć ukwiecony różami parkan... marzenie!
Kwitnące oliwki
Po prostu zżerała mnie zazdrość na widok  TAAAAKICH RÓŻ :)))
Zapach kwitnących śródziemnomorskich jaśminów jest oszałamiający.
Kuflik cytrynowy  czyli szczotka do mycia butelek zawsze wywołuje mój uśmiech.
Greckie Meteory ozdobiony jaśminami.
Bardzo spodobała mi falbaniasta sukienka miłka nadmorskiego.



sobota, 18 kwietnia 2015

Różana... wędrówki po Białorusi



Przemierzając drogi Białorusi trudno było mi się oprzeć wspomnieniom sentymentalnym, bo przecież tutaj nasi przodkowie zapisywali historię Polski złotymi głoskami . I co z tego zostało...? - odpowiedź na to pytanie jest  przyprawiona łzami smutku i żalu.
    „Polska jest jak obwarzanek. Wszystko co najlepsze na Kresach, a w środku pustka” –  słowa Józefa Piłsudskiego tak bardzo przywołują wspomnienia o minionej potędze Rzeczpospolitej.
Szkoda, że teraz możemy oglądać tylko pozostałości dawnej świetności rodów – Potockich, Tyszkiewiczów, Radziwiłłów, Sapiehów, Ogińskich, Lubomirskich, Chodkiewiczów, Paców…  pozostających w granicach administracyjnych, Litwy, Białorusi, Ukrainy. Wojny, pożary, grabieże, polityka – doprowadziły do prawie całkowitego zniknięcia pałaców, dworów, zamków magnackich. To tak jakby ktoś wyrwał kartki z pamiętnika historii, starając się zatrzeć wszelkie ślady bycia na tych ziemiach życia.
Żal, że podcięto więzi z tym co było a dniem teraźniejszym, że przyszłe pokolenia będą miały tylko szczątkowy obraz tego co było kiedyś.
Całe szczęście, że są pasjonaci, fanatycy historii, którzy  przy dobrej woli obecnie rządzących starają się przywróci do życia choćby ułamek piękna minionych wieków.
Tak jest w przypadku miejscowości RÓŻANA na Białorusi, dawnej siedzibie rodowej Sapiehów.
Obecnie jest to senne miasteczko. Trudno uwierzyć, że kiedyś gościły tutaj koronowane głowy a pałac tętnił życiem.
"W cóż się obróciły owe komnaty napełnione całym przepychem wschodu i zachodu? Gdzie ów liczny zbiór rzadkich książek, bogata zbrojownia? Gdzie pokoje, do których uczęszczali prymasi, biskupi, kanclerze, hetmani, wojewodowie, najpierwsi magnaci w kraju. Dziś obdrapane z kosztownych obić, ogołocone ze złoconych lamperii…"
Tak pisał o pałacu Sapiehów Leon Potocki. 
Brama wjazdowa do Pałacu Sapiehów w Różanej
Wysoka brama wjazdowa z trzema prześwitami- środkowy, najwyższy, służył do przejazdu zaprzęgów konnych, dwa boczne, niższe i węższe, służyły pieszym. 
Brama wjazdowa widziana od strony dziedzińca pałacowego

Co z tego pozostało?
Zrujnowany pałac.... i odnowiona w 2012 roku brama główna i wskrzeszone "do życia" obie kordegardy. Mieści się tutaj malutkie muzeum poświęcone historii pałacu Sapiehów.

sobota, 11 kwietnia 2015

Dotknąć szczęścia i szczęścia dotyk.

Dotknąć szczęścia i szczęścia dotyk.

Podróżowanie ma to do siebie, że potrafi zaskakiwać, otwierać furtki tajemnic, fundować adrenalinę lub poczuć jej smak. Są takie miejsca na świecie gdzie można pewnymi sposobami wkupić się w łaski Opiekunów cudotwórczych fluidów. Chyba każdy z nas szuka szczęścia lub magicznymi sposobami stara się przyciągnąć dobry humor Fortuny, Amora, Losu. Zaklinanie tajemnych sił wymaga fantazji i nietuzinkowych sposobów aby przypodobać się Odpowiedzialnym za naszą pomyślność na ziemskim padole. Są to z pewnością uroki, czary, szeptane zaklęcia, modlitwy, talizmany… gama możliwości udobruchania i przekupienia Tajemnych Sił jest przeogromna. Nawet zwykłe kichnięcie jest postrzegane jako uwolnienie dobrej energii , trzeba ją tylko ukierunkować… itd., itd.
A co ma z tym wspólnego podróżowanie?
Podczas przemierzania zakątków Ziemi można natknąć się na rzeźby, przedmioty, cuda natury, które pomagają w spełnianiu życzeń i pragnień. Do tego potrzebny jest dobry humor, dystans z przymrużeniem oka … bo jak wszechświat nie spełni naszego życzenia i marzenia, to co wtedy? Nie zawsze uda się natrafić na Aladyna lub złotą rybkę, którym w ramach reklamacji można pogruchotać kości i ości.
Aby w pełni cieszyć się, że szczęście jest tuż, tuż, że wystarczy pomyśleć, dotknąć, pomarzyć - potrzebna jest wiara, że to nie jest placebo, ale siła i moc pozytywnej energii mającej wpływ na nasze życie.
Koniecznie trzeba zaopatrzyć się w poczucie humoru, radość dziecka, bo wtedy te wszystkie czary-mary i hokus-pokus staną się (być może) rzeczywistością.
I od czego tu zacząć...? Może od Korfu?
Zapraszam na dotyk szczęścia i miłości.

Grecja
Korfu
Achillion - pałac Sissi
Przed głównym wejściem do pałacu cesarzowej Sissi w Achillion znajduje się pomnik boga Hermesa, który jest opiekunem dróg, podróżnych, pasterzy, złodziei, posłańcem bogów.
By do nas uśmiechnęło się szczęście podczas podróży, abyśmy mieli pozytywne relacje ze złodziejami (czyli brak relacji) należy dotknąć dużego palca (bez podtekstów!) u nogi Hermesa.
Pomnik "Odpoczywający Hermes" Achillion, Korfu, Grecja 

Grecja
Korfu
Kanał Miłości w Sidarii 
W miejscowości Sidarii na Korfu znajduje się przepiękna zatoczka zwana Kanałem Miłości.
Abyśmy zostali obdarowani miłością należy wykąpać się w wodach kanału, a wtedy na pewno miłość mamy zagwarantowaną

niedziela, 5 kwietnia 2015

I jak sensownie zacząć przygodę z blogiem?

"Czasami człowiek musi
Inaczej się udusi
Uuu!"
... tak pisał Jonasz Kofta w swym wierszu.
Hmm, no właśnie, czasami istnieje we mnie potrzeba podzielenia się ze światem tym, co w mej głowie kołacze się; jakieś bezbrzeżne myśli szukają portu, przystani, aby odpocząć, lub popłynąć gdzieś hen, poza brzegi marin.
Zastanawiałam się jaki post napisać na inaugurację mojej przyjaźni z blogiem?.. Tematów jest mnóstwo, i jaki wybrać z gąszczu bezbrzeżnych inspiracji, aby nadawał się na inaugurację komputerowego pamiętnika? Wybrałam  podróże.
Podróże poza horyzont, poza brzegi mej wiedzy, dalekie i bliskie.
Podróże do świata skojarzeń, książek, doświadczeń, odczuć, emocji, nadziei i marzeń.
To będą także podróże do świata bezbrzeżnych fascynacji, do  otaczającej rzeczywistości...
Tak mi przyszło do głowy, że na początku  było - marzenie! Marzenie o czymś pięknym, które potrafi zostawić w sercu, choćby lekkie muśnięcie skrzydłami motyla czy też istne gradobicie.
Tak, tak marzenie było pierwsze! Marzenie o byciu królewną, o przytulance misiu, o lotach w przestworza, o byciu aktorką ... Tych marzeń jest wiele. Dojrzewają  wraz ze mną, czasami drzemią, czasami wpadają w letarg, innym razem kołaczą się, aby ujrzeć światło dzienne.
Moim odwiecznym marzeniem, tak, jestem wielowiekową personą, która dostąpiła zaszczytu, aby żyć w XX i XXI wieku, były, i są nadal, podróże. Wiem  z całą pewnością, że jestem po prostu uzależniona od podróżowania i smakowania życia poza moją hacjendą. To między innymi podróże nauczyły mnie iść pod wiatr, rozbudziły mą ciekawość co jest za następnym zakrętem, górką, rzeką. Ta ekscytacja, niepewność, dawka adrenaliny, dreszczyk emocji, jest moją przyprawą w codziennym życiu. Nie uznaję czegoś takiego jak proza życia, szare monotonne dni. Jak pogoda przypomina szarość polnego kamienia to wtedy książki pozwalają stworzyć widzialną- niewidzialną tęczę.Gdy jest buro i nijak to planowanie kolejnych eskapad po bezdrożach wywołuje u mnie szybsze bicie serca i wywołuje rumieniec.
Żałuję, że doba ma tylko 24 godziny, i tak szybko sekundy tworzą przeszłość. Tyle jest do zobaczenia, obejrzenia, przeczytania... a tylko jedno życie upchnięte w metryczny pomiar czasu.
Im jestem starsza, to zauważyłam, że czas nie płynie jednostajnie, ale nabiera coraz większego przyspieszenia. Widzę, że prawa fizyki mają różne warianty, a przecież jest to niemożliwe. W moim przypadku Isaac Newton nie obstawałby przy teorii jednostajności czasu.
Wracając do podróży, to staram się przypomnieć  gdzie był początek mej zabawy w obieżyświata? Hmm, to chyba były bajki o Lolku i Loku. Pamiętam mój zachwyt i podziw dla małych marzycieli, którzy mieli niezliczone przygody... i wtedy wyobrażałam, że razem z nimi podróżuję. Od czegoś trzeba zacząć.

Świat jest taki ciekawy...
Książki to podróżowanie...
 
A teraz?...tak jak kiedyś, gdy byłam w wieku Bolka i Lolka, czasami kierunek wyjazdu wybieram przyciskając palec do kręcącego się globusa... gdzie mnie tym razem niewidoczne siły pokierują.
Tak np. wybrałam Gruzję, gdzie jadę już za parę tygodni. Jestem ciekawa, co też mój prywatny Anioł Stróż zechce doświadczyć i zobaczyć?

 
Gruzja, Kazbek i moje kolejne marznie

I tak na zakończenie... "Podróżować to żyć" - H.Ch.Andersen