wtorek, 18 sierpnia 2015

Batumi - kolorowa stolica Adżarii, część II

W poprzednim poście popełniłam chyba małą niezręczność, bo opisując nadmorski kurort znad Morza Czarnego - BATUMI, zupełnie nie wspomniałam o... morzu, plażach, porcie, marinie... Już uzupełniam ten brak szumu morza, odgłosów dochodzących z portu i kamyków z plaży.
Plaże w Batumi są kamieniste, nie znajdziemy tam żółtego piasku, nie można pospacerować  boso wzdłuż brzegu. To ma swój urok, zalety ale i wady.
Plaża mieni się mnóstwem stonowanych kolorów kamieni, przyjemnie jest się położyć na oszlifowanych morskimi folami kamieniach... gdy żar z nieba jeszcze ich nie rozgrzał do czerwoności. Szkoda tylko, że spacer wzdłuż morza jest trochę kłopotliwy. Mokre kamienie są śliskie, pokryte glonami więc trochę potrzeba umiejętności akrobatycznych lub swoistej giętkości ciała aby móc przemierzać batumskie plaże.
Sympatyczny psiak towarzyszył mi  przez cały czas pobytu na plaży.

Klimat w Batumi jest dość specyficzny, jak przystało na atrakcje aury podzwrotnikowej. Jest tutaj wilgotno, gorąco, deszcz także często "umila" pobyt w Batumi. Można zobaczyć  mnóstwo tropikalnych kwiatów, drzew, roślin, które upodobały sobie żywot w stolicy Adżarii.
Gdy jestem już przy kwiatach Adżarii to warto (lub nie?) zaglądnąć do Ogrodu Botanicznego. Warto - bo można zobaczyć  mnogość roślin, przepiękne widoki na Morze Czarne, Batumi widziane z "góry" i zachować na pamiątkę pięknie wydany bilet wstępu.
Nie warto ( jest to moje zdanie)... zaglądnąć do Ogrodu Botanicznego, ponieważ jest bardzo zaniedbany, lata świetności ma już za sobą. Alejki asfaltowe czekają na renowację, brak ławek do odpoczynku, a jak już są to jest ich niewiele, co jakiś czas można natknąć się na jakieś szopy, budy, które są tam potrzebne jak dziura w moście, rośliny należałoby przerzedzić, przyciąć bo rozrosły się w niekontrolowany sposób. Silniejsze florystyczne okazy zagłuszają bardziej delikatne rośliny. W Ogrodzie panuje jakiś taki chaos i brak ogrodnika wizjonera. Są prowadzone prace renowacyjne, ale nieskładnie. Widziałam wiele ogrodów botanicznych i wiem, że z takiego miejsca można uczynić perełkę. Ten batumski ogród potrzebuje opiekuna z prawdziwego zdarzenia. Mimo, że Ogród Botaniczny w Batumi pozostawia wiele do życzenia, to można tutaj znaleźć urocze zakątki, gdzie nie ma tłumów turystów, odpocząć w cieniu drzew, gdy miasto zalewa fala upałów, zobaczyć kwiaty, które jeszcze nie poległy w walce o dostęp do słońca.
Przed wejściem do Ogrodu Botanicznego w Batumi
W takiej scenerii można pofantazjować.
Ogród Botaniczny w Batumi ma już 170 lat, choć oficjalne otwarcie Ogrodu nastąpiło 3 listopada 1912r. Kiedyś to miejsce nosiło nazwę "Narodowy Ogród Botaniczny", ale w 1845r zostało zmienione na Ogród Botaniczny. "Mała Riviera" został założona w tym samym czasie co Nadmorski Bulwar, o którym wspomniałam w pierwsze części wpisu na blogu. Pomysłodawcami utworzenia w tym miejscu krainy roślin byli botanik profesor z Charkowa Andriej Krasnow (został pochowany w Ogrodzie, to on sprowadził z Chin sadzonki krzewów herbacianych i zaaklimatyzował je w Batumi, jak i wiele innych roślin z innych kontynentów),
Andriej Krasnow, pomysłodawca i projektant Ogrodu Botanicznego w Batumi
"Herbaciane pola" zdjęcie z roku 1912
(fot.Siergiej Prokudin-Gorski)
Francuz d'Alphonse ( to on chciał stworzyć w tym miejscu "małą Rivierę") i Gruzin Iason Gordeziani. Ogród jest położony na wzgórzu, zwanym Zielonym Przylądkiem, stamtąd można podziwiać panoramę Batumi, zerknąć na port czy też cieszyć oczy pięknymi widokami na Morze Czarne.  W Ogrodzie znajduje się ponad 2000 okazów roślin. Rosną w zaimprowizowanych 9 strefach- rejonach geograficznych - Zakaukazia, Australii, Nowej Zelandii, Himalajów, obu Ameryk, Meksyku, Azji Wschodniej oraz basenu Morza Śródziemnego, które z kolei zostały podzielone na Ogród dolny, górny i nadmorski. W czasach Związku Radzieckiego, to miejsce było wizytówką Kraju Rad... teraz jego blask zmatowiał. Myślę, że kiedyś Ogród ponownie nabierze magicznego wyglądu, tym bardziej, że od 1997 roku Ogród jest członkiem międzynarodowej unii ogrodów botanicznych Botanic Gardens Conservation International (BGCI). Raz w roku jest wydawany biuletyn informujący o Ogrodzie w Batumi. Ogrodowe tereny zajmują ponad 110 hektarów.
Ogród można zwiedzać pieszo jak i cichymi, elektrycznymi wagonikami ( dodatkowo trzeba zapłacić za przejazd).
Monstrualnych rozmiarów glicynia rosnąca przed wejściem do Ogrodu, Batumi
Kwiat kamelii... kojarzący mi się z pewną książką
Takich bajkowych drzew jest mnóstwo w Ogrodzie Botanicznym w Batumi

Kwiat pomarańczy... z Doliny Cytrusów, zapach po prostu niebiański

Siedziba Ogrodu Botanicznego, dawny pałacyk
d'Alphonse, Batumi
Wracam ponownie nad Morze Czarne a dokładniej  do portu, bo gdyby nie to miejsce,  nie byłoby tak pięknego Batumi.  I nie chodzi mi o wygląd portu, ale o jego wpływ na dzieje miasta.
Port w Batumi


Dawna siedziba portu, obecnie mieści się tutaj punkt Żeglugi Rejsowej, Batumi


Z jednej strony hałaśliwy port, a z drugiej, cisza wędkowania.
Dzieje batumskiego portu sięgają wiele wieków w głąb historii. Do portu w Batumi, w odległych wiekach, zawijały fenickie żaglowce, łodzie z Grecji i Imperium Rzymskiego, galery z Genui i Wenecji, portugalskie i hiszpańskie karawele, rosyjskie korwety i feluki z Turcji. Port w Batumi zaczął tętnić życiem już za czasów cesarza Hadriana, a pierwsza wzmiankę o tym miejscu przeczytamy w zapiskach z IV w. które sporządził Arystoteles. Stąd odpływały statki załadowane towarami Kolchidy - złotem, ceramiką, stalą, żelazem. Port w Batumi przechodził burzliwe dzieje. W XVII wieku rządzili tutaj Turcy ( obecnie do granicy z Turcją jest ok 15km), a od roku 1878 po zakończeniu wojny rosyjsko- tureckiej, Batumi zostało przyłączone do Imperium Rosyjskiego i otrzymało nazwę "Portowe Miasto Batumi". Od tego momentu port i miasto przeżywało "złote lata". Car Aleksander II Romanow przyznał miastu i portowi status - porto franco, czyli miejsca gdzie nie pobiera się opłat za przewożone i wwożone towary.
Jeszcze jedną, bardzo ważną inwestycją, która zadecydowała o rozkwicie miasta i portu było połączenie Baku i Batumi rurociągiem ( 1897-07), którym popłynęła azerbejdżańska ropa znad Morza Kaspijskiego. Z portu w Batumi Europa zaczęła importować produkty naftowe i to na szeroką skalę, a także wyroby przemysłu hutniczego, surowce, w tym mangan, oraz lukrecję i herbatę. Miasto stało się "drzwiami do Europy". Gruzja była na początku XX wieku światowym potentatem w wydobywaniu tego surowca.  Warto wspomnieć, że pomysłodawcami i inwestorami rurociągu byli bracia Nobel. Miastem rządziły wielkie europejskie dynastie bankiersko-naftowe, Noblów i Rothschildów, to oni właśnie zbudowali rurociąg z Baku. O Batumi wówczas się mówiło, że jest rosyjskim wydaniem kalifornijskiego miasta z okresu gorączki złota. Batumi w tamtych latach zostało połączone siecią kolejową z resztą Rosji. Do miasta zaczęły przybywać rzesze ludzi w poszukiwaniu dobrze płatnej pracy. Wielkie firmy przemysłowe lokowały tutaj  przedsiębiorstwa, banki zachodnie otwierały przedstawicielstwa. W Batumi było zatrudnionych 16 000 perskich, tureckich, greckich, gruzińskich, armeńskich i rosyjskich robotników, z czego prawie tysiąc w rafinerii, należącej do Kaspijsko-Czarnomorskiej spółki Naftowej barona Eduarda de Rothschilda
Przepięknym przykładem imponującego budynku w Batumi, który powstał w czasie boomu gospodarczego, jest dawna siedziba Banku Narodowego z nietypowym zegarem astronomicznym (podobny widziałam w Pradze). Zegar, oprócz aktualnej godziny, pokazuje także  położenie słońca, księżyca, gwiazdozbiorów zodiaku, planet, czas wschodu i zachodu słońca i księżyca.
Batumscy milionerzy i zagraniczni przedsiębiorcy, zwłaszcza angielscy, zamienili miasto w przyjemne miasto z nadmorskim bulwarem, białymi rezydencjami w stylu kubańskim, urządzonymi z przepychem domami rozpusty, kasynem, polem do krykieta i angielskim Yacht Clubem.




... i dla porównania zegar z Pragi.

Na początku XX wieku co czwarta osoba pracująca w Batumi była narodowości polskiej. Historycy podają, że na przełomie XIX i XX wieku w Gruzji przebywało ponad milion Polaków. Część z tych osób to byli zesłańcy powstań, ale także byli to inżynierowie, nauczyciele, którym carska Rosja oferowała dogodne warunki życia. Pracowali przy rozbudowie głębinowego portu, w okolicznych fabrykach, przy infrastrukturze kolejowej (Kolej Kaukaska), drogowej.
A tak na marginesie, moi pradziadkowie także wyemigrowali do Rosji ...pracowali w Omsku na Syberii przy budowie Kolei Transsyberyjskiej ( prababcia uczyła jęz. polskiego i tzw.dobrych manier w polskiej szkole, a pradziadek nadzorował prace geodezyjne na kolei).  Rewolucja zmieniła wszystko...
Mój pradziadek Stanisław i starsze rodzeństwo mojej babci -Stanisław i Maria
Z chwilą rozbudowy portu, powstania kolei łączącej Rosję z Batumi, miasto zaczęło zmieniać swoje oblicze. Przedsiębiorcy, kupcy, arystokracja, "stworzyła" z portowego miasta także modny kurort. Zaczęły się pojawiać luksusowe hotele, pensjonaty, restauracje, kafejki. Światowe domy mody otwierały salony. Swój udział mieli tutaj łódzcy fabrykanci, którzy budowali, handlowali i odpoczywali w Batumi. 
A oto kilka zdjęć architektury z Batumi. 









W pierwszej części mojej opowieści o Batumi wspomniałam o "tajemniczych" powiązaniach z Krakowem... a to za sprawą artysty Zygmunta Waliszewskiego, który przez kilka lat mieszkał w Batumi.
Nie będę opisywała życia i twórczości artysty, bo to niezwykle rozległy temat. Wspomnę tylko, że na Wawelu, w wieży zwanej Kurzą Stopką znajduje się plafon namalowany przez Waliszewskiego w 1923r. pt. "Koncert".
Plafon "Koncert", Wawel, Kurza Stopka
Kurza Stopka, Wawel, Kraków
Zygmunt Waliszewski, autoportet
Zygmunt Waliszewski był wszechstronnym artystą,. Tworzył także scenografie w krakowskich teatrach- Bagatela i Cricoct. Jego obrazy można oglądać w wielu muzeach na świecie.
O polskich artystach tworzących w Gruzji napiszę więcej snując moje opowieści o Tbilisi.

Innym artystą, który mieszkał i tworzył w Batumi był Siergiej Jesienin.
Z pewnością jest jeszcze wiele miejsc w Batumi, które są związane z artystyczną bohemą, ale część tablic była zapisana gruzińskim alfabetem, a w tym przypadku jestem analfabetką.
Nie tylko za czasów Imperium Rosyjskiego w Batumi  gościli wielcy artyści, obecnie także można wziąć udział w wydarzeniach artystycznych np. na Placu Europy, występowali Jose Carreras, Placido Domingo, Andrea Bocelli, Chris Botti, Sting, Michel Legrand, Bueno Vistas a Enrique Iglesias zgromadził w tym miejscu 50 tyś. ludzi. Na Placu Europy znajduje się pomnik Medei( o czarodziejce i Argonautach pisałam już wcześniej), a ten wysoki, spiczasty budynek to Uniwersytet Technologiczny. 
Plac Europy, Batumi
Uniwersytet Technologiczny, Batumi
Batumi to nie tylko lukrowana laurka, ale również codzienne życie w cieniu architektonicznego blichtru.
Tutaj można zobaczyć mroczne zaułki, domy, które nadgryzł ząb czasu, zabytki czekające na renowację. Mnie niezwykle podobały się sznury z rozwieszonym praniem, które świadczyły, że miasto żyje swoim rytmem a mieszkańcy tworzą swoistą aurę Batumi.
W Batumi, przypadł mi do gustu uliczny handel. To tam skupia się prawdziwe życie mieszkańców. Choć warunki sanitarne dalekie są od ideału, to w takim miejscu robienie zakupów jest miłym doświadczeniem. Spontaniczność, naturalność, autentyczność, która nie jest opakowana w cukierkowe etui. Gruzja uświadomiła mi i przypomniała czym jest wolność, nie skrępowana nakazami, zakazami, paragrafami unijnymi. To wolno, tamtego nie wolno, tu jest taki przepis zakazujący  tego i owego, trzeba mieć takie pozwolenie, certyfikat... Unia niektóre aspekty ludzkiego życia wypacza. W Gruzji można natomiast poczuć powiew wolności w handlu. Oczywiście, supermarkety posiadają wszystkie standardy europejskie... ale oprócz poprawnej, ulizanej przepisami poprawności jest spontaniczne, niczym nie skrępowane życie tętniące na ulicy.
Smak gruzińskich serów nie przypadł mi do gustu. Oprócz soli, nie mogłam wyodrębnić innego smaku. Sól, sól i jeszcze raz sól.
W Batumi, ale i w całej Gruzji można kupić ziarna kawy i na miejscu zmielić. A gatunków kaw jest mnóstwo.
Stoisko z tytoniem
 

Kurczaki... bez HACAP-u...chemii i konserwantów
Uliczne stragany są podzielone na strefy, w jednej części części sprzedaje się np. sery, pieczywo, w innej można kupić art. gosp. domowego, kwiaty, mięso czy też kupić meble. Mimo pozornego chaosu panuje ład i niepisany regulamin. 
Jakby tego było mało, w Batumi, z niecodziennego dystrybutora jakim jest Wieża Czaczy można napić się gruzińskiego samogonu. 
Takie coś tylko w Gruzji!
To jest niesamowita atrakcja... raz w tygodniu, o godzi 19 przez 10-15 minut z kranów dotykowych wypływa gruziński samogon wyrabiany z winogron lub morwy - czacza. Nie jestem amatorką alkoholowych napojów, ale czacza smakowała mi. Nie próbowałam tego specyficznego trunku w Batumi ale w zupełnie innej części Gruzji. Zapewniam, smak niepowtarzalny, a o mocy procentów nie wspomnę!
W stolicy Adżarii można natknąć się na prywatną dzielnicę bankową a dokładniej na ulicę, gdzie jest całe mnóstwo kantorów. Kantor przy kantorze ... i obrót światowymi zasobami pieniężnymi! 

A teraz zapraszam na spojrzenie  Batumi z "lotu ptaka".
Na górujące wzgórze nad Batumi można dostać się nowoczesną kolejką linową. Obok stacji znajduje się także informacja turystyczna a po drugiej stronie ulicy odjeżdżają "dalekobieżne" marszrutki.
Na wzgórzu znajduje się malutka cerkiew, gdzie praktycznie mieści się tylko ołtarz.
Na wzgórzu - górnej stacji kolejki znajduje się platforma widokowa, kawiarnie, restauracje, sklepy z pamiątkami, a tłem jest Morze Czarne i rozświetlone Batumi.
Batumi to także cisza  kościołów, świątyń.
Przy hałaśliwym placu Piazza znajduje się cerkiew św. Mikołaja.

Cerkiew św.Mikołaja, Batumi
Cerkiew św.Mikołaja widziana od strony placu Piazza
Cerkiew została ufundowana przez Greków prawosławnych mieszkających w Batumi, zgodę na budowę  wydał turecki sułtan, pod warunkiem, że w świątyni nie będzie dzwonów aby nie zagłuszały muezina z pobliskiego meczetu. Budowę rozpoczęto w 1865, a od 1879 roku świątynia należy do  Rosyjskiego  Kościoła Prawosławnego, rok wcześniej zamontowano... dzwony. Do budowy cerkwi użyto kamieni z Trabzon w Turcji, gdzie mieści się enklawa prawosławnych Greków.
Monaster św. Samuela Trabzon, Turcja.
Pięknie odnowiona jest synagoga w Batumi.
Batumscy Żydzi w roku  1899 uzyskali od cara pozwolenie na budowę synagogi w Batumi, w zamian obiecali modlić się o męskiego potomka rodu Mikołaja II. Budynek zaprojektował Leo Volovich w 1904 roku. W 1929 Sowieci zamknęli synagogę, dopiero w 1998 budynek ponownie służy żydowskiej społeczności.


Ormiański Kościół Apostolski w Batumi został zbudowany w 1873 roku, był to początkowy drewniany budynek. W 1885 oryginalny drewniany kościół został rozebrany, i w tym samym miejscu  został zbudowany, za pieniądze z lokalnych darowizn Ormian, nowy kościół wg projektu austriackiego architekta. W czasach władzy radzieckiej kościół został zamknięty a w jego wnętrzu otwarto planetarium.  W 1992 roku Ormianie uzyskali pozwolenie na ponowne otwarcie kościoła (planetarium zostało przeniesione na Uniwersytet w Batumi).  
Ormiański Kościół Apostolski, Batumi
Jest jeszcze wiele miejsc  wartych zobaczenia w Batumi. Mogłaby powstać ciekawa książka o stolicy Adżarii. Każdy kto odwiedzi Batumi znajdzie coś dla siebie - przyrodę, zabytki, krajobrazy, potrawy i smakołyki, alkohole, ciszę i gwar- do wyboru, do koloru.
Na zakończenie mojej opowieści o Batumi zamieszczę zdjęcie Portu... dzięki któremu miasto rozwija się do dziś. Takie tablice są umieszczone w różnych częściach miasta, można zobaczyć jak było, a jak jest teraz.
Życzę miłych chwil w Batumi. 

4 komentarze:

  1. Pachnie mi w tym artykule-reportażu prawdziwą przygodą.
    Kwiat kamelii uwodzi urodą, nie dziwię się Marii Duplessis, że tak je pokochała. Są piękne.
    Plaże Batumi urokliwe do zrobienia zdjęć, kamyczki prezentują się bardzo ciekawie. Gorzej ze spacerem brzegiem morza.... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Batumi jest urocze i intrygujące z ciekawą historią w tle. Można tutaj odpocząć na różne sposoby. Kamieniste plaże są urocze, ale męczące aby po nich spacerować. Kwiaty kamelii są piękne, składają się z wielu delikatnych płatków. W Ogrodzie Botanicznym były także kwiaty koloru purpurowego, ale chyba białe piękniej się prezentują. Małgorzata czyli Maria Duplessis z "Damy Kameliowej" uwielbiała te delikatne kwiaty i przypinała je do swoich toalet. Kołacze mi się po głowie, że Proust w książce "W stronę Swanna" także wspominał o kwiatach kamelii. Chyba muszę jeszcze raz przeczytać tę powieść.

      Usuń
  2. Dorotuś,jak to się czyta...czego tutaj nie ma:-}ten Twój fotoreportaż o słynnym Batumi świetny.Ujęłaś tak dużo spraw,problemów,historii i codzienności,upiększyłaś fotkami,że zaczyna coraz bardziej interesować mnie nieznana Gruzja.Przede wszystkim dziękuję,że pokazałaś cudnej urody kwiat kamelii,widziałam na zdjęciach inne kolory,ale ten jest królewsko piękny,jakby z wosku,nierealny wręcz.Poza tym kwiaty pomarańczowych drzew,nigdy nie miałam okazji zobaczyć ich w rozkwicie,zawsze drzewa już owocujące.Nie wiedziałam,że pachną te urocze kwiatuszki.Co do Ogrodu Botanicznego,to wydaje mi się,że w Gruzji takie mnóstwo roślinności,że już nie zwraca się uwagi na utrzymanie jej w stanie "ujarzmionym";teraz Gruzini skupiają się na przyciąganiu bogatych turystów bankami,kasynami,ekskluzywnymi lokalami i sklepami.
    Kamiennych plaż nie lubię,choć są widowiskowe,za Tobą jak zawsze zwierzaki sznureczkiem...psiak rozleniwiony:-)!Piękne widoki na Morze Czarne,port.to dodatkowe atuty miasta pięknego,fascynującego swoją przebogatą historią.
    Dzięki za Polonica,polskie akcenty ważne dla nas podczas zwiedzania,a tu jeszcze artysta związany z Krakowem i Wawelem.
    Bazary,jak zawsze mnie kusza,jeszcze i tyle odmian kawy.a ten bimber czacza,cóż za rewelacyjny pomysł,choć jak wiesz,też raczej nie jestem z tych lubiących alkohol ale...pamiętasz jakiego "kopa" dał mi balsam łotewski:-),zawsze to spróbować warto:-) wszystkiego,gdy zwiedza się dany kraj;hmm wina portugalskie "prosto z winnic" i likier wiśniowy;Ginja de Obidos:-)!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gruzja jest fascynująca przez to, że jest wielowizerunkowa. Z jednej strony cudowne krajobrazy, z drugiej rozsypujące się domy, wielowiekowe zabytki i nowoczesna architektura, żywiołowość, spontaniczność handlu i stateczność centr handlowych ... Jednym słowem taki miszmasz, ideał dla turysty. O potrawach i smakach Gruzji chyba napisze w oddzielnym poście, o winach także. Kochana Marysieńko, może mi się uda spróbować "na miejscu" portugalskiego wina, bo mój mąż uparł się na odwiedzenie Lizbony. O tak, trunki potrafią dać "kopa". :)) Łotewski balsam ... to balsam dla zmysłów. Chyba wszelkie kulinaria, i te procentowe także, najlepiej smakują w oryginalnym miejscu ich pochodzenia, wtedy do głosu dochodzi adrenalina z domieszką ekscytacji podróżą.

      Usuń